Obraz abdulla binmassam z Pixabay
„Pierwsza osoba liczby pojedynczej” to zbiór ośmiu niezbyt długich opowiadań chyba najbardziej znanego japońskiego pisarza (a przynajmniej jedynego, którego ja znam) – Harukiego Murakamiego. To rozważania o życiu, ale przede wszystkim o miłości, młodości, sporcie czy muzyce. Zdecydowanie najdziwniejsza książka, jaką przeczytałam w 2020 roku.
„Wyznanie małpy z Shinagawy” to historia o gadającej małpie kradnącej imiona i nazwiska kobiet, które pożądała, była całkowicie surrealistyczna, ale znaczenie ciekawsza od „Wierszy zebranych o drużynie Yakult Swallows”. Tu bohater snuł wspomnienia o tokijskiej drużynie baseballowej, która przez większość sezonów przegrywała, jednak autor i tak pozostawał ich wiernym fanem, a nawet pisał wiersze na ich temat. Zaskakujące, w pozytywnym tego słowa znaczeniu było opowiadanie „Karnawał”. Po pierwsze zachęciło mnie do przesłuchania symfonii Schumanna o tym samym tytule, po drugie, zupełnie nie przewidziałam, jak mogła skończyć się historia o brzydkiej kobiecie.
Jednak ze skruchą przyznaję, że nie do końca odnajdowałam się w tych opowiadaniach. Ciągle pamiętam, jak podobały mi się powieści tego autora, choć minęło już prawie dziesięć lat odkąd je czytałam. Opowiadania z tego zbioru nie wzbudziły takich emocji. Są nieoczywiste, tak jak jego powieści, ale w większości nie zachwycają mnie ani nie wzbudzają większej ciekawości. Potrafiłam odłożyć tę książkę na kilka dni i wracać do niej tylko z poczucia obowiązku. I bardzo, bardzo żałuję, że tak było.
Domyślnym bohaterem jest sam autor, zresztą w pewnym miejscu jest to wprost napisane. Pisze, tak jak sugeruje tytuł, w pierwszej osobie liczby pojedynczej i opowiada historie ze swoich dawnych lat. Wszystkie moją w sobie tę jego firmową nieoczywistość, nie można traktować ich dosłownie, nie znam też biografii autora, więc nie wiem, które wydarzenia są czystą fikcją, a które rzeczywiście zawierają fakty z życia Murakamiego. Opowiadania raczej zachęcają do przemyśleń, niż wciągają w fabułę. Toczą się niespiesznie, są pełne dygresji.
Pewnie prawdziwi fani autora dostrzegą w tej książce to, czego ja nie potrafiłam, a przez to, co muszę przyznać ze smutkiem, wynudziłam się podczas czytania. To nie jest Murakami, jakiego kiedyś uwielbiałam, a może to mój gust literacki tak się zmienił przez ostatnie lata (a już zwłaszcza przez okres pandemii, kiedy zdecydowanie przedawkowałam romanse).
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Haruki Murakami „Pierwsza osoba liczby pojedynczej”
Tytuł oryginalny: Ichininsho tansu
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo Muza
Data premiery: 12.11.2020
Liczba stron: 224
ocena: 5/10