Recenzja dla portalu DużeKa
Francuski mistrz kryminałów, Bernard Minier powraca z najnowszą powieścią, by po raz kolejny udowodnić, że jak nikt zna się na budowaniu napięcia. „Siostry” to już piąta część cyklu z Martinem Servazem i mocno polecam zacząć od początku, od „Bielszego odcienia śmierci”, by dobrze zrozumieć mimowolne powiązanie głównego bohatera z pewnym inteligentnym i nieprzewidywalnym mordercą.
Gdy ponad dwadzieścia pięć lat temu znaleziono w lesie dwie martwe siostry ubrane w komunijne sukienki, Martin Servaz był dopiero początkującym policjantem. Wtedy po raz pierwszy spotykał Erika Langa, pisarza, autora „Panny w bieli”, kryminału, który niepokojąco przypominał zabójstwo dokonane na siostrach. Lang został jednak oczyszczony z zarzutów.
Teraz znów się spotykają, w podobnych okolicznościach: żona pisarza została zamordowana w ich domu. Lang ponownie zostaje głównym podejrzanym, a Servaz podczas tego śledztwa nieustannie wraca myślami do przeszłości. Czy policja nie popełniła wtedy błędu?
Pierwsza część książki dotyczy śledztwa w 1993 roku. To historia pisarza i jego dwóch młodych fanek, gotowych na wszystko dla swojego idola, historia trudnego poszukiwania winnego ich śmierci. Ale to też obraz ówczesnych sposobów funkcjonowania policji. Martin Servaz dopiero dwa lata temu porzucił studiowanie literatury na rzecz kariery w policji, nadal był przez kolegów traktowany jako żółtodziób, który nie zna jeszcze wszystkich zasad funkcjonowania w tym zawodzie i nie bardzo liczono się z jego opiniami.
W 2018 roku, po wydarzeniach opisanych w poprzedniej części („Noc”), Servaz nie jest już komendantem, ale ma posłuch i szacunek swoich ludzi. Tym razem to on wyznacza rytm śledztwa, przy przesłuchaniach Langa często wraca do tematu zamordowanych sióstr. Pisarz jest zręcznym manipulatorem, wie, jak tworzyć narrację, by zaprowadzić czytelnika, gdzie tylko zechce, dlatego Servaz musi mieć się na baczności, próbować oddzielić fikcję od rzeczywistości. Czy tym razem uda mu się skazać osobę odpowiedzialną za morderstwo?
Martin Servaz nigdy nie był bohaterem, super-gliną. Miał swoje ograniczenia i słabe strony, ale zawsze starał się działać zgodnie z prawem. Jednak teraz Servaz to zupełnie inna osoba, już w poprzedniej powieści można było dostrzec zaczątki jego dużej metamorfozy. Jest jeszcze bardziej wrażliwy i podatny na zranienie, ale też dużo bardziej zdeterminowany, by doprowadzić sprawę do końca, do skazania osoby rzeczywiście odpowiedzialnej za popełnione zbrodnie. Tym razem nie cofnie się przed niczym, nawet jeśli będzie musiał złamać procedury. Pragnie sprawiedliwości, ale już nie jest gotowy, by zapłacić za nią każdą cenę.
Bernard Minier po raz kolejny mnie zaskoczył, pobudził ciekawość i zostawił z poczuciem braku zaspokojenia. „Siostry” to dobra, choć może nie jego najlepsza powieść, jednak cieszę się, że ją poznałam, podobała mi się retrospekcyjna wycieczka śladami Servaza. Minier genialnie poprowadził intrygę, zwodził i wprowadzał na ślepe tropy, zręcznie wyprowadzając wszystkich w pole swoim pomysłem. Jedyne, czego mi brakowało, to kolejnej konfrontacji Servaza z Hirtmannem. Teraz będę czekać z niecierpliwością na kolejną cześć. Bo w życiu głównego bohatera nadal jest pewien niezamknięty rozdział.
Cykl z Martinem Servazem:
1. Bielszy odcień śmierci
2. Krąg
3. Nie gaś światła
4. Noc
5. Siostry
Bernard Minier „Siostry”
Tytuł oryginalny: „Soeurs”
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Wydawnictwo Rebis
Data premiery: 14.01.2019
Liczba stron: 368
ocena: 8/10 (rewelacyjna)