Martin Servaz walczy z depresją w ośrodku dla policjantów. Nie potrafi się pogodzić ze stratą Marianne, wyrzuca sobie, że nie zdołał jej uratować, a Hirtmann ciągle pozostaje na wolności. Tajemnicza przesyłka z kluczem do hotelowego pokoju wyrywa go z marazmu i zmusza do podjęcia działania. Komu zależało, by policjant wznowił śledztwo dotyczące samobójstwa artystki, zakończone rok wcześniej?
Otwarłam książkę i nagle okazało się, że autor przeniósł na chwilę akcję do Puszczy Białowieskiej. Servaz walczy z demonami przeszłości, nigdy nie był kreowany na superglinę i bohatera. jednak teraz bardziej uświadamiam sobie jego ludzkie słabości. Christine walczy z tajemniczym przeciwnikiem, który nie przebiera w środkach, a każde jego posunięcie wzbudza coraz większe przerażenie – moje i bohaterki. Klimat grozy zbudowany idealnie, zburzona została cała zapora bezpieczeństwa, Christine nie miała żadnego schronienia, każdy jej ruch był obserwowany. A Martin powoli, zbyt powoli, jak na moje zszargane i napięte do granic możliwości nerwy, szuka rozwiązań, ponownie odkrywając zdarzenia, które mogą doprowadzić go do celu, odkryć kto pragnie doprowadzić zdesperowane kobiety do ostateczności. Ci kilka scen książka wstrząsa coraz bardziej, prowadząc ku niezapomnianemu finałowi. Chciałoby się czytać dalej…
Teraz mogę oficjalnie powiedzieć:
Szczerze polecam wszystkim miłośnikom thrillerów! Tylko pamiętajcie, aby czytać po kolei: