Nie tak chcieli zapamiętać te wakacje.
To miało być spotkanie kilkorga znajomych ze studiów, z ich partnerami i dziećmi w niewielkim gospodarstwie agroturystycznym w głębi lasu. Rozmowy, wspomnienia, relaks i alkohol – tak to sobie zaplanowali. Ale wydarzyła się tragedia, zaginęła piętnastoletnia Ada, córka jednej z nich. Tak zaczął się koszmar Kamili i Arka.
Rok później Arek nadal nie pogodził się z zaginięciem córki. Potępiony przez media, znienawidzony przez społeczeństwo wrócił do Żmijowiska, by wznowić poszukiwania. Sam, ale na miejscu spotkał jedną osobę z zeszłorocznej ekipy. Czy kiedykolwiek uda mu się dowiedzieć, co przydarzyło się Adzie?
Każda tragedia wymusza wskazanie winnego. To poczucie winy odbiera chęć do życia, albo zmusza do nieustającej walki, by odwrócić sytuację, by naprawić swoje winy. Kamila i Arek próbowali przetrwać mimo bólu, każde na swój sposób. Próbowali załagodzić nieuleczalny ból rodzica, który nie potrafił chronić swojego dziecka przed złem.
Wojciech Chmielarz wyeksponował w postaciach wiele negatywnych cech. Pokazywał portrety zupełnie nieidealnych ludzi, którym często nie układało się w związku, których dusiła złość, nie znajdująca ujścia nawet w największych kłótniach. Atmosfera powoli robiła się coraz bardziej gęsta, jak powietrze przed burzą. Niewielka grupa osób, niewielka przestrzeń, na której przebywali. I mnóstwo emocji. Miłość i zazdrość, pożądanie i nienawiść. Przemilczane zniewagi, zepchnięte na bok uczucia – wszystko byle kreować swój wizerunek bez skazy wśród kiedyś bliskich ludzi. Zbyt długo tłumione emocje musiały doprowadzić kiedyś do wybuchu.
Poznajemy wydarzenia tego lata, poprzedniego lata i to, co działo się pomiędzy, ale nie wszystko jest od razu podane na tacy. Historia przedstawiana na raty z perspektywy kilku osób, powoli składała się w całość,dając czytelnikowi czas do namysłu – na snucie własnych teorii czy ocenę bohaterów. Jak w najlepszym thrillerze psychologicznym, w „Żmijowisku” autor zwodzi, buduje napięcie i je rozładowuje, urywając wątki i przenosząc akcję w czasie. Podaje trop, po czym go wyklucza, by na końcu przyspieszyć, zaskoczyć, uzmysłowić czytelnikowi, że od początku nie miał szans, że był zbyt podatny na wszelkie sugestie. Ta historia zaskakiwała do samego końca i pozostawiła mnie z poczuciem niedowierzania. Ale nie przez to, że była niewiarygodna. Przez własną nieuważność i nieopatrzne przyjęcie niektórych przekonań jako aksjomatów. Uwielbiam kiedy pisarze mi tak robią, nawet jeśli przez to noc staje się niebezpiecznie krótka, bo od pewnego momentu książka staje się nieodkładalna.
Mogłabym porównywać emocje po przeczytaniu „Żmijowiska” do tych, które odczuwałam po lekturze „Wielkich kłamstewek” Liane Moriarty, „Siostry” Rosamund Lupton czy książek Michela Bussi’ego – zaskoczenie pomieszane z ekscytacją i podziwem dla autora – ale po co. Wolę docenić, że ze w Polsce mamy naprawdę świetnych pisarzy. A Wojciech Chmielarz jako autor thrillera podoba mi się nawet bardziej niż jako autor kryminałów (które tez zrobiły na mnie pozytywne wrażenie, zwłaszcza gliwicka seria). Dlatego mocno polecam „Żmijowisko”, dla mnie to jedna z najlepszych książek tego roku. Dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja, że na podstawie tej historii powstanie serial zrealizowany przez Canal+.
Recenzja dla portalu DużeKa
Wojciech Chmielarz „Żmijowisko”
Wydawnictwo Marginesy
Data premiery: 08.05.2018
Liczba stron: 480
ocena: 9/10 (wybitna)