Shari Lapena „Niechciany gość” #przedpremierowo

niechciany gośćDziesięć osób postanowiło spędzić weekend w luksusowym hotelu Mitchell’s Inn: trzy pary, dwie przyjaciółki, samotna kobieta i samotny mężczyzna. Mimo śnieżnej pogody udało im się dotrzeć i mogli delektować się niesamowitą atmosferą tego miejsca. Ten weekend miał im dać czas by nacieszyć się sobą, odpocząć od hałaśliwego życia w Nowy Jorku, być może stać się szansą na poprawę w związku.

Początkowo hotel jawił się jako bajkowy azyl. Z dala od miasta, bez zasięgu sieci komórkowej i Internetu. Idealne miejsce, żeby odciąć się na parę dni od świata, zapomnieć o nieubłaganie i jakby trochę za szybko upływającym czasie. Ciepłą, przyjazną atmosferę tego miejsca podkreślał piękny wystrój hotelu: grube dywany, drewniana boazeria, wygodne fotele i sofy, kilka pomieszczeń z kominkiem. Padający z oknem śnieg potęgował wrażenie przytulności. Mitchell’s Inn to miejsce, w którym sama chętnie bym się znalazła, gdzie z pewnością odpoczęłabym od wszystkiego. Może zbyt nudne na wyjazd z dzieckiem, ale idealne na randkę z mężem. I nawet książek nie musiałabym ze sobą zabierać, bo hotel posiadał pokaźną bibliotekę.

Ale nocą coś się zmieniło. Linie telefoniczne nie działały, nie było też prądu, co z kolei skutkowało brakiem ogrzewania. Zaśnieżone i zlodowaciałe drogi wykluczały opuszczenie hotelu. Wszyscy goście zgromadzili się z jednym z salonów, gdzie rozpalono w kominku. Wszyscy, poza jedną osobą.

Myśleli, że to był nieszczęśliwy wypadek. Że jeden z gości hotelowych potknął się i spadł ze schodów. Ale przebywający wśród nich adwokat zasugerował, że to mogło być morderstwo. Kolejna śmierć kilka godzin później nie pozostawiała wątpliwości – w hotelu był morderca! Dlaczego zabijał? Kto mógł być następny?

Hotel z azylu stał się pułapką dla dziesięciorga gości i właścicieli tego miejsca – ojca i syna. Dwoje z nich już nie żyło. Reszta pozostała w strachu i nawzajem obrzucała się podejrzeniami. Mordercą był ktoś z nich? A może oprócz nich, ktoś jeszcze był w hotelu? Żadna z możliwych odpowiedzi nie dodawała otuchy, a zbliżająca się noc jeszcze pogarszała wiszące w powietrzu napięcie. Trudno było o wzajemne zaufanie, każdy z gości zdawał się mieć coś do ukrycia. Nic dziwnego, że wszyscy mieli nerwy napięte jak postronki – co groziło wybuchem.

„Niechciany gość” to lekko napisana, odrobinę niepokojąca powieść nieco przywodząca na myśli kryminały Agaty Christie lub film „Osiem kobiet” – z mocno ograniczoną liczbą podejrzanych i próbą dojścia do prawdy przed przyjazdem policji. Narracja w trzeciej osobie prowadzona była z perspektywy kilku różnych postaci, co pozwoliło nieco bliżej poznać tę grupę przypadkowych osób, ale z drugiej strony odebrało możliwość dogłębnej analizy ich charakteru. Shari Lapena, znana mi już ze świetnej powieści „Nieznajoma w domu”, po raz kolejny udowodniła, że potrafi pisać niesamowite thrillery psychologiczne. Pozwala poczuć emocje rozpalające bohaterów: szczęście, odprężenie, a potem narastające przerażenie, igra z ich podejrzeniami i ale także z domysłami czytelnika, każe wątpić w to, co miało być pewne i zaskakuje zakończeniem. Chociaż w przypadku „Niechcianego gościa” mordercą okazał się jeden z moich trzech typów, to i tak nie obyło się bez szokujących niespodzianek. Po raz kolejny przekonałam się, jak przewrotny może być los.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

Shari Lapena „Niechciany gość”

Tytuł oryginału: An Unwanted Guest
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Data premiery: 19.11.2018
Liczba stron: 320
ocena: 7/10 (bardzo dobra)