Wzruszające zdjęcie czule żegnającej się pary, które Abby znalazła w otchłaniach archiwum Królewskiego Instytutu Kartografii, poruszyło w niej najczulsze struny. Pokazane na wystawie o brytyjskich podróżnikach, wzbudziło duże zainteresowanie gości i mediów. Abby zapragnęła dowiedzieć się więcej o ludziach z fotografii, o ich miłości, tym bardziej, że w jej życiu właśnie tego uczucia zaczynało brakować. Czy uda się jej poznać tę romantyczną historię sprzed pięćdziesięciu lat?
W powieści Tasminy Perry przeplatają się dwie płaszczyzny czasowe: 1961 rok i czasy współczesne, a choć historia zaczyna się od wydarzeń sprzed lat, to w dzisiejszych czasach ma miejsce wątek wiodący. Abby Goldman wraz z dziennikarzem znanego pisma stara się poznać historię osób uwiecznionych na tym pięknym zdjęciu. W tym czasie czytelnik już wie, że to Dominic Blake, dziennikarz i podróżnik oraz Rosamund Bailey, dziennikarka i działaczka. Przeniesiona do 1961 roku napawałam się ciepłem historii ich znajomości, ekscytującej przyjaźni, która od początku była zapowiedzią czegoś więcej. Tymczasem życie uczuciowe Abby wydawało się być beznadziejną katastrofą, o czym próbowała zapomnieć, zatapiając się w historii Rosamund i Dominica.
„Pocałunek na pożegnanie” to nie tylko romans. Zapowiadana historia o miłości okazała się pełną niespodzianek i zwrotów akcji powieścią. Miejscami sensacyjną, miejscami wzruszającą. Z wypiekami na twarzy śledziłam losy pary z 1961 roku, z podejrzliwą ciekawością wydarzenia z życia Abby, ale autorka oprócz ciepłych opisów uczuć, delikatnych scen łóżkowych i marzeń o miłości, miała dla czytelnika coś więcej. Wraz z Abby odkrywałam prawdę o Dominicu, fakty, o których nawet Rosamund nie miała pojęcia. Czy odkrycie tych tajemnic sprawiłoby, że kochałaby go mniej?
Autorka zabrała mnie w podróż do Londynu, bajkowego Petersburga, gorącej Francji i wreszcie do egzotycznej Amazonii, w 1961 roku jeszcze pełnej niebezpieczeństw i nieodkrytych miejsc. Pokazała inne oblicza bohaterów, nie tylko to czułe, które mieli dla swoich bliskich, ale też to zawodowe, z którym walczyli z codziennością i nie zawsze przychylnym losem. Pisała o społeczno-politycznym tle wydarzeń, które rozgrywały się pięćdziesiąt lat temu w Europie.
Dwie historie, które dzieliło pięćdziesiąt lat, miejscami okazywały się bardzo podobne, głównie za sprawą bohaterek i sytuacji, w jakich się znajdowały. Abby i Rosamund, pozornie były różne. Abby zdystansowana, zwykle schowana w cieniu, odkładająca swoje marzenia i pragnienia na później. Rosamund rozkrzyczana, charyzmatyczna, zawsze przekonana o swojej racji. Ale gdy przyszło do walki o to, co było dla nich ważne, pokazały, że potrafią być twarde i niezłomne w dążeniu do celu. Byłam ciekawa, czy Abby uda się odkryć prawdę o Dominicu po tylu latach, skoro przedtem nie udało się to nawet kochającej i zdesperowanej Rosamund. Życzyłam szczęścia obu kobietom, choć zdawałam sobie sprawę, że los miłości Rosamund i Dominica został przypieczętowany pięćdziesiąt lat temu i nic nie zmieni przeszłości… Co nie przeszkadzało mi mieć irracjonalnej nadziei na happy end.
Jestem zachwycona tą historią! Nie tylko dlatego, że zaczytana w thrillerach, dawno nie czytałam żadnej powieści o miłości. I powiem więcej – ta książka powinna zostać zekranizowana! Wielkie emocje, miłość i rozstanie, pilnie strzeżone tajemnice i scenerie, które chciałoby się zobaczyć na własne oczy – to jedna z tych pięknych książek, które polecam wszystkim bliskim czytającym kobietom i po które sama jeszcze nie raz z przyjemnością sięgnę.
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Tasmina Perry „Pocałunek na pożegnanie”
Tytuł oryginału: The last kiss godbye
Tłumaczenie: Małgorzata Bortnowska
Wydawnictwo Kobiece
Data premiery: 14.04.2017
Liczba stron: 336
ocena: 9/10 (wybitna)