Jeżeli tak jak mnie, wydawało się Wam, że wszystkie powieści erotyczne powielają ten sam schemat, pora sięgnąć po „Piękny sekret” i poczuć przyjemne zaskoczenie.
Ruby Miller i Niall Stella. Ona – przebojowa Amerykanka przebywająca na stażu w Londynie w firmie inżynieryjnej. On – opanowany Brytyjczyk, świeżo po rozwodzie, jeden z szefów tej firmy. Zrządzeniem losu (czyli decyzją przełożonych) wyjechali razem na kilkutygodniową delegację do Nowego Yorku. Wtedy Ruby zrozumiała, że nie może już więcej polegać na przypadku, wzięła los w swoje ręce i zaczęła dążyć do realizacji celu. A jej celem od kilku miesięcy był Niall Stella. To, że on przedtem nie miał pojęcia o jej istnieniu, nie miału już znaczenia. Teraz Ruby wykorzystywała swoją szansę, starając się nie słuchać podszeptów głosu rozsądku.
Zapytacie, co takiego sprawiło, że nie uznałam tej powieści za schematyczną? Po pierwsze: główna bohaterka. Ruby nie jest niewinną i wstydliwą dziewczyną. Ona zdaje sobie sprawę ze swojej seksualności, wie czego chce i wie, kto może jej to dać, dlatego nie waha się i wykorzystuje okazję do zbliżenia się do Nialla. Rozumie, że w ich wzajemnych stosunkach to ona jest bardziej zaangażowana, stara się nie zniechęcać zachowawczą postawą Nialla. Tym razem to mężczyzna jest bardziej wycofany i ostrożny, więcej analizuje i ma mniej doświadczenia. Niall bezwiednie porównuje aktualne przeżycia do tych, które znał z małżeństwa. Czy Ruby uda się sprawić, że zacznie cieszyć się beztroskimi chwilami z nią, a nie żyć przeszłością?
Po drugie, narratorami na zmianę byli Ruby i Niall, co pozwalało poznać historię ich znajomości z obu perspektyw, zobaczyć jak ta sama sytuacja bywa różnie interpretowana. Chyba życie byłoby prostsze dla wszystkich, gdybyśmy nie analizowali każdego zdania na wiele sposobów i nie szukali ukrytych znaczeń, za to docenili wartość szczerej rozmowy.
Po trzecie, powieść Christiny Lauren ujęła mnie swoją naturalnością. Sceny erotyczne pobudzały wyobraźnię i ożywiały emocje, ale nie raziły, autorka nie wprowadzała swoich określeń nie pasujących do kontekstu, nie bała się nazwać rzeczy po imieniu, zachowując przy tym takt. Choć seks był istotną częścią tej historii, mnie podobał się również sam wątek romantyczny pomiędzy głównymi bohaterami, uczucia jakie były ich udziałem. Dobry styl autorki sprawił, że książkę czytało się szybko i przyjemnie.
Mimo, że parokrotnie sparzyłam się, wybierając do czytania powieści erotyczne (i nie mówię tu o oparzeniach z powodu iskrzącej pomiędzy bohaterami namiętności), zwykle daję temu gatunkowi kolejną szansę. Książka „Piękny sekret” w pełni na nią zasłużyła, wnosząc powiew świeżości między powtarzające się pikantne romanse. Powieść to czwarta część serii „Beautiful Bastard”, jednak jest oddzielną historią, do czytania której nie jest potrzebna znajomość pozostałych książek z serii.
Recenzja dla portalu DużeKa
Christina Lauren „Piękny sekret”
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 04.07.2016
Liczba stron: 416
ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Twórczość autorki:
– cykl: Beautiful Bastard
1. Piękny drań
2. Piękny nieznajomy
3. Piękny gracz
4. Piękny sekret
5. Piękny