Karin Slaughter „Ostatnia wdowa”

ostatnia wdowaNie pamiętam, kiedy pierwszy raz przeczytałam książkę Karin Slaughter, ale doskonale pamiętam, że podsunęła mi ją ciocia-bibliotekarka i bardzo szybko polubiłam jej styl. Niektóre z jej kryminałów nadal wspominam jako jedne z lepszych przeczytanych w życiu, a jednocześnie jedne z najbardziej brutalnych i przerażających. „Ostatnia wdowa” to dziewiąty tom z serii z Willem Trentem, jednak spokojnie można ją potraktować jako samodzielny kryminał. Nie czytałam poprzedniej części (muszę nadrobić!), ale nie gubiłam się w fabule. Jeśli jednak lubicie czytać serie po kolei, polecam Wam mój post sprzed kilku lat, gdzie porządkowałam książki Karin Slaughter.

Rodzinne popołudnie Sary i Willa przerwały odgłosy wybuchów. Nie namyślając się długo, ruszyli w tamtą stronę. Will, jako agent GBI (Georgia Bureau of Investigation), by szukać winnych. Sara, jako lekarz sądowy, by pomóc ofiarom. Lecz zanim dojadą na miejsce wydarzenia, natykają się na wypadek drogowy. Sara zostaje porwana, a Will brutalnie pobity. W tym samym czasie agentka Mitchell nudzi się na spotkaniu dotyczącym przeniesienia więźnia specjalnego znaczenia, antyrządowego rewolucjonisty, który nie cofał się przed niczym. Odgłos wybuchów przerwał spotkanie, a Faith szybko trafiła do zespołu, który miał pomóc odnaleźć Sarę. Tym bardziej, że chociaż jej porwanie było przypadkowe, to ludzie, którzy tego dokonali, mieli już na koncie porwanie Michelle Spivey – rządowej specjalistki od chorób zakaźnych. Połączenie tego z nacjonalistycznymi przekonaniami porywaczy prowadziło do przerażających konkluzji…

Przyzwyczaiłam się już, że w kryminałach często dopiero na końcu rośnie napięcie, a bohaterowie podczas finalnej próby rozwikłania zagadki  narażają swoje życie. Tu było zupełnie inaczej. Życie Sary od początku było zagrożone, a Will był gotowy na wszystko, by jej pomóc, stąd przez większość książki siedziałam jak na szpilkach, z jednej strony czekając na moment, kiedy będą bezpieczni i kiedy zrozumiem całą intrygę, z drugiej pragnąc jak najbardziej przedłużyć lekturę. Tak przeciągnięte napięcie mogło spowodować szkody w finale, ale Slaughter zadbała o odpowiedni rozmach, przy okazji ostrzegając przed tym, jak niewielu ludzi może stworzyć zagrożenie w naprawdę ogromnej skali. 

Autorka często stosowała ciekawy zabieg – opisywała zdarzenia z perspektywy każdego z trójki bohaterów, pokazując co robili dokładnie o tej samej porze, nawet jeśli oznaczało to, że o części wydarzeń czytało się po raz kolejny. Zresztą każdy rozdział rozpoczynał się datą oraz godziną, co pozwalało zrozumieć, jak miejscami zagęszczona była akcja, a czasem jak bohaterom powoli mijał czas. Chwilami miałam wrażenie, że ta historia jest nieco odrealniona, jednak mogę się mylić, biorąc pod uwagę mieszkańców USA i ich roszczeniowe podejście do swoich praw i wolności.

„Ostatnia wdowa” to świetny kryminał, w którym nie brakuje sensacyjnych akcji, budzących przerażenie lub obrzydzenie, bo Slaughter nie boi poruszać się kontrowersyjnych tematów. Skrajny nacjonalizm, pedofilia, broń biologiczna – wszystko o czym pisała wzbudza strach, bo zagrożenia wydają się coraz bardziej realne w dzisiejszych czasach. A dzięki temu, że Sara Linton jest lekarką, autorka często porusza zagadnienia medyczne. Ale nie to sprawia, że tak uwielbiam jej książki. Bo Slaughter, mimo tego, że zwykle szykuje na kartach powieści nomen omen rzeź, nie boi się pisać o uczuciach. Stąd jej brutalne historie przeplecione są delikatnymi wątkami obyczajowo-miłosnymi, które bardzo umilają mi lekturę i sprawiają, że jeszcze bardziej lubię bohaterów.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Harper Collins.

Karin Slaughter „Ostatnia wdowa”

Tytuł oryginalny: Last Widow
Seria: Will Trent, tom 9
Tłumaczenie: Dorota Stadnik

Wydawnictwo Harper Collins
Data premiery: 02.10.2019
Liczba stron: 498
ocena: 8/10 (rewelacyjna)