Tobias Olsson „Z tej samej krwi”

z tej samej krwi

Jonathan Sandler lubił wracać do Grecji, choć jako zagraniczny korespondent szwedzkiej gazety widział tam wiele zła. Również tym razem jego wizyta w tym kraju związana była z nieprzyjemnym wydarzeniem – miał opisać zabójstwo szwedzkiego policjanta w niewielkiej przygranicznej miejscowości.
Livia Köhler, prawniczka zajmująca się uchodźcami walczącymi o azyl, nigdy nie sądziła, że przyjdzie jej na własnej skórze doświadczyć przemocy, o jakiej słyszała od swoich prześladowanych klientów. Tylko dlaczego stała się czyimś celem?

„Z tej samej krwi” to debiut uznanego szwedzkiego dziennikarza i reportera – Tobiasa Olssona. I właśnie z taką dziennikarską szczegółowością autor opisywał zarówno wydarzenia, jak ich tło społeczne. Olsson zabiera czytelnika w wielokulturową, bogatą w informacje podróż. Choć główni bohaterowie są Szwedami, to Grecji poświęca swoją powieść. Do aktualnych, fikcyjnych wydarzeń, dopowiada historie z przeszłości. Krwawe, pełne przemocy opowieści o nienawiści pomiędzy Grekami, Turkami i Bułgarami, o czystkach etnicznych i brutalnych odwetach. Mocno skupia się także na współczesnych problemach z imigrantami, otwarcie potępiając państwa zamykające się przed przyjęciem uchodźców, budowanie kolejnych ogrodzeń na granicach. Główny bohater, jako wieloletni korespondent zagraniczny z wielu niebezpiecznych rejonów świata, stał się wrażliwy na ludzkie cierpienie. Ale opisywane sytuacje nikogo nie pozostawiłyby obojętnym…

Livia w Szwecji, a Jonathan w Grecji – obydwoje zmagali się z nieznanym niebezpieczeństwem, przy czym to Livia była bardziej nieświadoma genezy wydarzeń, które ostatnio miały miejsce w jej życiu. Obydwoje samotni z wyboru i z przyzwyczajenia, nie wiedzieli, komu mogą zaufać, dopiero uczyli się, że muszą być ostrożni. Początkowo to relacja dotycząca kobiety wywoływała większe emocje – niewinna osoba, która podpadła niewłaściwym osobom, która nie miała gdzie się schronić i nie wiedziała, czego od niej chcą, musiała wzbudzić w czytelniku współczucie.

Historie Jonathana i Livii opisywane w kolejnych rozdziałach, miały jeszcze jeden wspólny mianownik. Kończyły się zawsze w nieodpowiednim momencie. I tak, jak początkowo miałam mały problem, żeby wciągnąć się w tę powieść, tak potem pojawił się kolejny problem: jak przestać czytać. Bo jak skończyć na którymś rozdziale, kiedy za każdym razem autor ostatnim zdaniem szokował i kazał czytać dalej?!

Choć Tobias Olsson do tej pory pisał reportaże, dobrze sprawdził się jako autor thrilleru. Stworzył dla bohaterów poczucie zagrożenia, opisał brutalne sceny przemocy i nieprzyjemne miejsca, sensacyjne pościgi i kilka zaskakujących zwrotów akcji. Ale to pomysł na główną intrygę, przedsięwzięcie, które było powodem obławy na głównych bohaterów, przyprawiło mnie o gęsią skórę. Autor przyjął bardzo niepokojące i niestety realne założenia, pokazał zagrożenie, które wkrótce może mieć miejsce w rzeczywistości…

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Tobias Olsson „Z tej samej krwi”

„Av samma blod” – tłumaczenie Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data premiery: 28.06.2017
Liczba stron: 412
ocena: 6/10 (dobra)