
Hania i Estera szykują się na wieczorną potańcówkę, wesołe, rozchichotane, pełne nadziei, nie wiedzą, że to jeden z ostatnich ich wspólnych wieczorów. I to nie tylko dlatego, że żydowska przyjaciółka Hani będzie musiała wyjechać. Poróżni je wcześniej miłość do tego samego mężczyzny, choć Hania będzie starała się to ukrywać.
Walenty Cichocki nie mógł się spodziewać, że spotkanie w Klubie Historycznym skończy się wyjściem na derby. Ani tego, że następnego dnia dostanie sprawę niezidentyfikowanego mężczyzny z szalikiem Cracovii zamordowanego w pobliżu mostu. A stamtąd do brudnego półświatka Krakowa już niedaleka droga.
Akcja książki toczy się w Krakowie, jednak dwutorowo: w jednej perspektywie przeżywamy z Hanną pierwszą miłość, zazdrość, a potem pierwsze i kolejne dni wojny. W drugiej, w maju 1993 roku wraz z Cichockim prowadzimy śledztwo w sprawie zabójstwa mężczyzny w kibicowskim szaliku, znalezionego w okolicy jednego z mostów na Wiśle w Krakowie. Autorka przeskakiwała między wątkami, budowała napięcie w jednym, by w kulminacyjnym momencie przeskoczyć do drugiego i tam zrobić to samo. Początkowo bardziej interesowała mnie kryminalna historia, ale z biegiem czasu ta wojenna również mnie wciągnęła i nagle nie chciałam się już odrywać od tej powieści. A moment, kiedy obie zaczęły się zazębiać? Świetny!
Chyba jeszcze nigdy nie czytałam historii z drugiej wojny światowej z akcją umiejscowioną w Krakowie, dlatego szokowały mnie obrazy przedstawiane przez autorkę, z jednej strony niemieckie flagi na Wawelu, dla mnie jednym z symboli naszego kraju, z drugiej – straszliwe żydowskie getta i to, co ostatecznie zrobiono z ludźmi tam mieszkającym. Smutna lekcja historii płynęła z kart tej książki. Smutna, ale też przerażająca, kiedy ludzie pozwalali, by wychodziło z nich największe zło.
Wątek kryminalny to nie tylko zamieszki kibicowskie, ale także motyw dzieł sztuki. Główny bohater, w ramach walki ze swoimi fobiami, uczęszczał na spotkania Klubu Historycznego, którego członkowie pragnęli odnaleźć i odzyskać skradzione podczas wojny dzieła sztuki.
„Mosty na Wiśle” to dobrze skonstruowany kryminał, który szybko wciąga. Jego zaletą jest nietuzinkowy bohater (który bardzo lekko przypomina mi Mortalistę z książek Maxa Czornyja) oraz umiejscowienie w latach 90. ubiegłego wieku – niby takich bliskich, a jednak zupełnie różnych od tego, jak żyjemy teraz. Gdyby miała być z tego seria – chętnie przeczytam.
Za możliwość przedpremierowego przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Mova.

Irena Małysa „Mosty na Wiśle”
Wydawnictwo Mova
Data premiery: 13.11.2024
Liczba stron: 392
ocena: 8/10