Co jakiś czas sięgam po książkę, która wykracza poza moją strefę komfortu, czyli komedie romantycznie i kryminały czy thrillery, jak na przykład fenomenalna „Tylko ona została”. I właśnie taką próbą przeczytania czegoś innego był dla mnie „Dom pogrzebowy Cottona”. Przyznacie, już sam tytuł brzmi dziwnie.
Magnolia właśnie uczestniczyła w pogrzebie babci. To babcia ją wychowywała i zapewniała dach nad głową, w zastępstwie za matkę-ćpunkę i ojczyma, którego wolałaby więcej nie spotkać. Dziewczyna zastanawia się, jak zdoła się utrzymać ze skromnej pensji sprzedawcy na stacji benzynowej. Ale właśnie tam dostaje wizytówkę od pewnego mężczyzny, który chce ją zatrudnić jako modelkę. Kiedy doświadcza kolejnego zła, postanawia zaakceptować ofertę i udaje się pod wskazany adres. Jednak zamiast agencji modelek, znajduje tam dom pogrzebowy. I dostaje bardzo nietypową i bardzo dobrze płatną pracę. Ale czy to wystarczy, by poukładać sobie życie?
Miałam mętlik w głowie podczas czytania tej książki. I nadal go mam. Była tak zaskakująca, nieprzewidywalna, wychodząca poza schematy. Dziwna. To chyba najlepsze słowo i mam ochotę używać go na okrągło. Ta historia była dziwna. I choć wiedziałam mniej więcej, jakie tematy będzie poruszać, to moje wyobrażenia w żaden sposób się nie sprawdziły. Weźmy na przykład elementy horroru – zastanawiałam się, czy jestem na to gotowa, bo horrorów nie czytam, ale elementy mogłyby robić fajny klimat (pod warunkiem, że potem zostałyby logicznie wyjaśnione). Jednak tu te sceny budziły bardziej obrzydzenie niż strach.
Pomimo tych udziwnień, z książki przebijały się poważne tematy – używanie seksu jako używki oraz molestowania czy wręcz gwałtu. Łatwo było usprawiedliwiać dziwne zachowania dziewczyny, wiedząc, co przeżyła. Jak przez większość życia brakowało jej poczucia bezpieczeństwa. W tej książce jest tyle zła, bezsilności, złych wyborów. Bieda, małe miasteczko, młoda dziewczyna, która nie ma się do kogo zwrócić po pomoc. Mężczyźni, którzy chcą wykorzystać jej sytuację. Mężczyźni, których ona chce wykorzystać.
Będę szczera – nie podobała mi się ta książka i nie chciałabym jej jeszcze raz przeczytać, choć została wybrana przez amerykańskie National Public Radio (NPR) najlepszą książką 2023 roku. Ale mimo wszystko, mimo tego ciągłego zdziwienia, styl autorki był przyjemny i szybko się czytało. Zdecydowanie trzeba też pochwalić jej kreatywność, nigdy nie czytałam podobnej historii. „Dom pogrzebowy Cottona” to raczej coś dla fanów literatury pięknej, nie szukających w lekturze tylko lekkiej rozrywki.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Mova.
Monica Brashears „Dom pogrzebowy Cottona”
Tytuł oryginalny: House of Cotton
Tłumaczenie: Urszula Gardner
Wydawnictwo Mova
Data premiery: 17.07.2024
Liczba stron: 320
ocena: 5/10