Wielu z nas czerpie inspirację z Instagrama, sama obserwuję wiele kont (a tu możecie obserwować mnie 😉 ), w większości książkowych, kilka znanych jeszcze z czasów blogosfery i chyba jedną kucharkę-celebrytkę. Lubię je za treści merytoryczne, ale przyznaję, że chętnie podglądam pokazywane przez nich fragmenty życia prywatnego. Co się jednak dzieje, kiedy większość życia jest prowadzona pod Instagram?
Aldona żyje i to całkiem dobrze z bycia influencerką na Instagramie. Pokazuje, co ugotować, jak się pomalować, co nosić, co kupić. Prezentuje siebie i swoją rodzinę w idealnym świetle, po wielu ujęciach, które znajdują w końcu jej aprobatę. Ale czy jest w stanie udawać przed obserwatorami, że wszystko jest piękne, kiedy jej życie prywatne zacznie się walić? A gdy wpadka pod wpływem alkoholu i ciasteczek od przyjaciółki, będzie ją kosztować wiele godzin prac społecznych?
Nie polubiłam Aldony, zresztą już po opisie książki wiedziałam, że tak będzie, poza tym taki musiał być zamysł autorki. Uosabiała to, co jest wyśmiewane u internetowych celebrytek – egocentryzm, wszechobecną, nieszczerą reklamę, sprzedawania swojego życia prywatnego dla kolejnych obserwatorów, a dzięki temu kolejnych intratnych współprac. Ich życie wydaje się idealne – do momentu, kiedy zdamy sobie sprawę, że po drugiej stronie ekranu telefonu może już nie być tak różowo. Aldona była zapatrzoną w siebie egoistką, która wykorzystywała swoją rodzinę do tworzenia idealnego wizerunku. Czy godziny prac społecznych są w stanie coś w niej zmienić?
Chociaż historia była w wielu miejscach przewidywalna, to w niektórych przypadkach ucieszyło mnie to, że stało się tak, jak się spodziewałam (bo inna opcja była naprawdę dla mnie nieakceptowalna). Z ciekawością śledziłam kolejne etapy kary Aldony i kolejne miejsca, w których musiała pomagać. Każde z nich otwierało jej oczy na inny aspekt, a zestawienie jej, z osobami, którym miała pomóc dawało duży kontrast. Ale nie tylko społecznie musiała się zrehabilitować. Również jej rodzina miała jej wiele do zarzucenia, a nastoletni córka i syn mimo sprawiania różnych wychowawczych problemów, byli też głosem rozsądku. Wystarczyło tylko ich usłyszeć.
„Bez filtra” to miejscami przesłodzona, miejscami dość gorzka opowieść o życiu w cieniu Instagrama, gdzie każdy krok jest na pokaz, a życie poza ekranem jest pozbawione wartości. To lekka historia, czasem naiwna, która jednak zwraca uwagę na poważne problemy we współczesnym społeczeństwie. Podobał mi się ironiczny styl autorki, żywe wypowiedzi bohaterów, postać córki Aldony i rozumiałam, dlaczego główna bohaterka musiała być tak wykreowana. Jednak to, jak mocno mnie denerwowała, odbiło się na ocenie książki.
Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Mięta.
Małgorzata Stasiak „Bez filtra”
Wydawnictwo Mięta
Data premiery: 26.06.2024
Liczba stron: 320
ocena: 6/10