Falon Ballard „Umowa na miłość”

umowa na miłość
Obraz kweuffen0 z Pixabay

Marzenia Sadie, zamiast się spełnić, roztrzaskały się z hukiem, kiedy nie dostała wypracowanego awansu, poniosły ją emocje i została zwolniona. Gdy uświadomiła sobie, ile swojego czasu poświęciła tej firmie, nie otrzymując w zamian nic, ile znajomości odpuściła, wiecznie zapracowana, pewnego wieczoru w barze odpaliła aplikację randkową i znalazła sobie szybko randkę. I tak spotkała Jacka, który w aplikacji do poszukiwań współlokatorów, zaakceptował spotkanie z Sadie.

Już na pierwszy rzut oka dziewczyna wiedziała, że ta randka nie wypali. Krótka rozmowa pokazała, że są zupełnie różni. Ale Jack okazał się lepszym gospodarzem, niż materiałem na romans dla Sadie. I tak podpisali umowę skrupulatnie sprawdzoną przez jej przyjaciół, a Sadie wprowadziła się do pięknej kamienicy z ogrodem. I postanowiła zacząć spełniać swoje marzenia.

To książka, która poprawia humor, jest pogodna, opowiada o problemach, które da się przekuć w spełnianie marzeń. I choć główni bohaterowie mają trudną przeszłość, z którą nie zawsze sobie radzą, to jednak plastyczne i działające na wyobraźnię opisy w książce przenosiły mnie w prawie idealne miejsca i prawie idealną relację współlokatorów. Która stopniowo, w miarę jak się poznawali, zmieniała się. 

Z zainteresowaniem śledziłam, jak rozwijał się nowy biznes Sadie, jak ciężko nad nim pracowała, jednocześnie dorabiając w barze. Jak mozolnie się rozkręcała, jak wielkie miała oparcie w przyjaciołach. Dzięki nim i tym wszystkim szczęśliwym zbiegom okoliczności, spełniała swój american dream. Nawet, jeśli w głębi duszy czuła, że na to nie zasługuje…

„Umowa na miłość” to nieco odrealniony romans, powielający wiele schematów. Pewnie większość tego typu książek jest w jakimś stopniu bajkowa, ale historia Sadie i Jacka wyjątkowo. Nie przemówiły do mnie okoliczności ich pierwszego spotkania. I jego prawie natychmiastowa hojna oferta mieszkaniowa. Gdyby nie to, powieść podobała mi się o wiele bardziej. A tak zostanie tylko miłą historią o miłości, przyjaźni i spełnianiu marzeń. Często zabawną, czasem smutną, która szybko mnie wciągnęła i zaintrygowała i którą mimo wszystko dobrze się czytało. 

Po raz kolejny nie trafiłam na idealną komedię romantyczną, ale jeśli szukacie powieści, którą przyjemnie się czyta, niesie pozytywne przesłanie i gwarancję happy endu, to się nie rozczarujecie. Pewnie jeszcze dwa lata temu książka spodobała mi się o wiele bardziej, ale od tego czasu trafiłam na kilka perełek („The Love Hypothesis”, „The Spanish Love Experience”, „Beach Read”) i wymagania mi się zmieniły,

Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Muza.

 

Falon Ballard „Umowa na miłość”
Tytuł oryginalny:  Lease On Love
Tłumaczenie: Paweł Wolak

Wydawnictwo Muza
Data premiery: 09.08.2023
Liczba stron: 452
ocena: 6/10