Katarzyna Bonda „Balwierz” (Hubert Meyer #6)

balwierz
Obraz Comfreak z Pixabay

„Balwierz” to już szósta część świetnej kryminalnej serii z profilerem Hubertem Meyerem i chociaż śledztwo zamyka się w ramach jednej książki, to polecam Wam zacząć przynajmniej od „Nikt nie musi wiedzieć”, bo niektóre wątki przewijają się do tej pory.

Tej samej nocy na Podlasiu ginie podczas nielegalnego polowania kontrowersyjny ksiądz Donat Giza oraz kilkuletni chłopiec – Tymek, zabity i ułożony na kapliczce świętego Huberta, patrona myśliwych. Jak wiele wspólnego mają te dwie sprawy?
Tymczasem Hubert Meyer, uciekając od kłopotów, postanowił zaszyć się u starego przyjaciela. Nie spodziewał się, że trafi w sam środek takich brutalnych morderstw i pełnego tajemnic śledztwa.

Przyznam się Wam, że czytałam z duszą na ramieniu. Nieopatrznie przeczytałam jakiś komentarz na profilu Katarzyny Bondy i już wiedziałam, że stanie się coś złego. Dlatego też czytałam dość powoli, chciałam poznać ciąg dalszy śledztwa, ale bałam się tego, co mogą przynieść ostatnie strony… Jednak tego, co zaserwowała autorka, zupełnie nie przewidziałam! Zakończenie zrobiło na mnie takie wrażenie, że jeszcze długo po skończeniu książki o nim myślałam, a jego alternatywne wersje przewijały mi się we śnie.

Po raz kolejny z fascynacją przyglądałam się, jak Hubert Meyer tworzy profil sprawcy, jak z pozornie nieistotnych szczegółów tworzy obraz, który pomaga policji poszukiwać sprawcy. To jak detektywistyczna metoda dedukcji niczym z klasycznych kryminałów, próba zrozumienia sprawcy i jego motywów. Jednak takie zestawienie cech mordercy ma jedną wadę – można je dopasować do wielu osób. „Balwierz” miał wiele zwrotów akcji, kilka ślepych tropów, Meyer popełniał błędy, jednak najgorszą przeszkodą w śledztwie okazała się zmowa milczenia mieszkańców. Tu wszyscy mieli swoje tajemnice, każdy krył każdego. Meyer wraz z przyjaciółmi stopniowo dowiadywał się o kolejnych procederach, które miały tu miejsce. I jak zwykle pakował się w kłopoty.

Choć miałam nadzieję na inne zakończenie, „Balwierz” okazał się interesującym kryminałem, a Katarzyna Bonda nie dała mi szans na to, by odgadnąć, kto był sprawcą zbrodni. Podrzucała fałszywe tropy, kierowała podejrzenia na inne osoby, by w końcu zupełnie zaskoczyć rozwiązaniem intrygi. I chociaż czytało mi się przyjemnie, to jednak pozostał smutek po takim zakończeniu.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

Katarzyna Bonda „Balwierz”

Seria z Hubertem Meyerem, tom 6

Wydawnictwo Muza
Data premiery: 13.10.2021
Liczba stron: 320
ocena: 7/10