Kate Simants „W zamknięciu”

w zamknięciu
Obraz Pexels z Pixabay

Kiedy Siggy przejmuje nad nią kontrolę, Ellie nie pamięta co się z nią dzieje. Siggy bywa brutalna, dlatego matka zawsze zamyka Ellie w pokoju przed zaśnięciem. Ale pewnego ranka, Ellie budzi się z niepokojącymi śladami na ciele i z przerażeniem odkrywa, że zamek w drzwiach jej sypialni jest wyłamany. Jej matka odzywa się z kuchni, więc nic jej się nie stało, ale po chwilowej uldze, dziewczyna próbuje dodzwonić się do chłopaka. Bezskutecznie. Matt zaginął, a Ellie musi odkryć, co się z nim stało. Co mogła mu zrobić…

Bardzo spodobał mi się pomysł na fabułę i to jak zaczęła się książka: od razu od głównej akcji, bez większych wstępów. Czułam strach głównej bohaterki, dobijającą niepewność tego, co mogło się wydarzyć. Jej nienawiść do samej siebie, a raczej do swojego alter ego. I determinację, by dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co stało się tej strasznej nocy. To musiało być dla niej przerażające, życie z chorobą, która odbierała jej urywki pamięci, która czyniła z niej człowieka zdolnego do krzywdzenia innych.

Prowadzący sprawę sierżant Mae nie był zaskakującą postacią, zresztą wydaje mi się, że trudno stworzyć postać policjanta, który nie będzie się wpasowywać w stereotypy. To dobry człowiek, oddany swojej pracy, mocno angażujący się w śledztwa i zaniedbujący przez to rodzinę. Dodatkowo dręczą go przykre wspomnienia z przeszłości. Budził moje zaufanie i mocno mu kibicowałam, by zdołał poznać prawdę.

Stopniowo autorka odkrywała coraz więcej kart, dochodziły kolejne wątki, wstrząsające fakty, aż ciężko się było oderwać od czytania. Znamienne było jednak to, że największym zagrożeniem dla Ellie była ona sama. 

Nie wiem, jak ocenić tę książkę. „W zamknięciu” to interesujący thriller psychologiczny, czytało mi się go świetnie, wciągał od pierwszych chwil, a autorka koncertowo dawkowała napięcie, urywając rozdziały w kulminacyjnych momentach, przeplatając między sobą relację Ellie i sierżanta Mae. Ale, co rzadko mi się zdarza, dość szybko wpadłam na to, co właściwie się stało. Oczywiście domyśliłam się tylko zarysu, Kate Simants stworzyła bardzo szczegółowe i pełne wyjaśnień zakończenie, ale nie miałam takiego efektu „wow”, kiedy nagle wszystko zaczyna do siebie pasować, bo ja dopasowałam te części już dawno. Choć i tak nie obyło się bez pewnych zaskoczeń, a całość mocno mną wstrząsnęła, bo mimo wszystko nie spodziewałam się takiego bezdusznego okrucieństwa. „W zamknięciu” ma naprawdę dopracowaną intrygę, więc mam nadzieję, że będziecie się bawić podczas lektury co najmniej tak dobrze, jak ja.

P.S. I chyba więcej już nie powiem na temat tej książki, ale jak będziecie mieli ochotę, to po przeczytaniu odezwijcie się do mnie, chętnie porównam wrażenia.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

Kate Simants „W zamknięciu”

Tytuł oryginalny: Lock Me In

Tłumaczenie: Jerzy Wołk-Łaniewski

Wydawnictwo Muza
Data premiery: 10.03.2021
Liczba stron: 512
ocena: 7/10