Holly Miller „Nas dwoje”

nas dwoje
Obraz Candid_Shots z Pixabay

Joel nie chciał nikogo pokochać. Już i tak w jego życiu było wiele osób, o które ciągle się bał. Od paru lat był singlem, pozwalał sobie tylko na niezobowiązujące spotkania. Do czasu, kiedy w kawiarni poznał Callie i od tej pory nie mógł przestać o niej myśleć.
Callie szybko zrozumiała, że Joel jest mężczyzną, o którego warto walczyć. Miał swoje tajemnice, widać było, że cierpi, ale ona i tak chciała być z nim. Jednak ich szczęście nie trwało długo. Joel wiedział, co ich spotka w przyszłości i mimo wielkiej miłości do Callie, wybrał za nią inne życie.

Na początku książka skojarzyła mi się z powieścią Guillame’a Musso „Potem”, jednak to zupełnie inna, nieszablonowa historia. Nieco nierealna, a mimo wszystko wydawała się do bólu rzeczywista. Łatwo było od początku zrozumieć Joela, jego niechęć do angażowania się, bo wiedział, co się może stać, jeśli kogoś pokocha. Jednak niektóre decyzje musiały być dla niego niewyobrażalnie trudne, jego bezinteresowne poświęcenie z jednej strony budziło podziw, że potrafił tak mocno kochać. Ale z drugiej strony, nie jestem pewna, czy postąpił całkowicie słusznie.

Przy tej książce nie płakałam. Ja szlochałam! Choć wcześniej wszyscy wiedzieli, że ta historia musi się tak skończyć, to nie umiałam powstrzymać łez. Zresztą już wcześniej historia Callie i Joela mnie wzruszała. Tak jak Callie, nie potrafiłam pogodzić się z decyzją Joela. Naiwnie liczyłam na jakąś alternatywną wersję ich historii.

Tej jesieni nie każda książka potrafiła mnie szybko wciągnąć, zwykle odkładałam je po kilku stronach, sięgałam dopiero po jakimś czasie. W przypadku „Nas dwoje” było jednak zupełnie inaczej. Książka pisana jest naprzemiennie z perspektywy dwójki głównych bohaterów, a język lekki, mimo czasem bardzo trudnych wydarzeń, więc czytało się bardzo szybko. Historia wciągnęła mnie od samego początku, była przyjemna i ciepła. Im bliżej końca, tym bardziej chciałam przestać czytać, żeby zatrzymać ich w tej chwilowej szczęśliwości. Wiadomo, że jednak ciekawość zwyciężyła.

Książka jest debiutem Holly Miller. To zdecydowanie jedna z najsmutniejszych, a zarazem najpiękniejszych powieści o miłości, wśród przeczytanych tego roku. Ostrzegam, naszykujcie sobie chusteczki. Jednak muszę niechętnie przyznać, że chyba w tym smutku jest cały jej urok, to, że prawie od początku wiadomo, że nie ma szans na szczęśliwie zakończenie. Ta nieodwracalność sprawia, że „Nas dwoje” staje się historią, której na pewno szybko nie zapomnę.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.

Holly Miller „Nas dwoje”

Tytuł oryginalny: The Sight of You

Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska

Wydawnictwo Muza
Data premiery: 28.10.2020
Liczba stron: 480
ocena: 8/10