Sophie Anderson „Dom na kurzych łapach”

dom na kurzych łapach
Obraz Free-Photos z Pixabay

„Mój dom ma łapy. Dwa, trzy razy do roku, bez ostrzeżenia, wstaje nagle pośrodku nocy i odchodzi z miejsca, w którym mieszkamy. Może przewędrować sto mil albo i tysiąc, ale zawsze dociera na same obrzeża cywilizacji, gdzie panuje cisza i samotność.”

Marinka była trzynastoletnią, ciekawą świata dziewczynką. Od zawsze mieszkała z Babą w Domu na kurzych łapach, który czasem nocą wstawał i przemieszczał się, szukając kolejnego miejsca, w którym Baba mogłaby pomagać duszom zmarłych przechodzić na drugą stronę. Od niedawna dziewczynce przestało jednak wystarczać to, co oferowali jej Baba i Dom. Czuła zew przygody, chciała poznać innych ludzi, mieć przyjaciół. Móc decydować o tym, co będzie robić w przyszłości. Nie chciała pogodzić się z tym, że jej przeznaczeniem jest bycie Jagą i przeprowadzanie dusz na drugą stronę…

Spotkanie z Beniaminem, chłopcem z wioski, obok której Dom się zatrzymał, przypomniało jej tylko, jak bardzo chciałaby mieć przyjaciół. Chociaż nie mogła chłopcu zdradzić wszystkiego o sobie, przyjemnie było porozmawiać z kimś w swoim wieku. Ale Dom znów ruszył w drogę. I kiedy Marinka poznała Ninę, dziewczynkę, która umarła i potrzebowała przeprowadzenia, ukryła ją przez Babą i cieszyła się chwilami spędzonymi z rówieśniczką. Nie wiedziała, że w ten sposób doprowadzi do tragedii.

„Dom na kurzych łapach” zawiera elementy baśniowe, ale pokazuje też funkcjonowanie prawdziwego świata – tęsknotę za kimś bliskim, bunt, tolerancję, samotność wśród tłumu. Opisuje trudną znajomość, która ma szansę stać się przyjaźnią na całe życie, ale najpierw jedna i druga strona musi nauczyć się kompromisów. Powieść niesie też przesłanie, żeby nie używać oszustw jako środka do zdobycia celu. Dla Marinki skończyło się to bardzo nieprzyjemnie. Jednak mimo wszystko, historia niesie ze sobą również pozytywne emocje i przekonanie, że nie warto tracić nadziei na szczęśliwe zakończenie. 

Ta pięknie wydana książka, z twardą okładką i grafikami rozpoczynającymi każdy rozdział, to baśniowa historia dla starszych dzieci, takich, które będą potrafiły zrozumieć, czym jest śmierć. Sophie Anderson nieco ją oswaja, pokazuje, że jest tylko kolejną podróżą i nie oznacza końca wszystkiego. Odczarowuje też postać Baby Jagi, to już nie staruszka, która straszyła w bajkach dla dzieci, ale mądra kobieta, żyjąca na uboczu, pomagająca duszom przejść na drugą stronę. Marinka, jako narratorka, jest naszym przewodnikiem po tym świecie. Autorka czerpie ze swoich słowiańskich korzeni, snując opowieść o miłości, śmierci i walce z przeznaczeniem. Pozwala swojej bohaterce błądzić, spycha ją na skraj rozpaczy, ale czy da jej odnaleźć swoją własną ścieżkę życia?

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Sophie Anderson „Dom na kurzych łapach”

Tytuł oryginalny: The House with Chicken Legs
Tłumaczenie: Przemysław Hejmej

Wydawnictwo Kobiece / seria Young
Data premiery: 29.01.2020
Liczba stron: 302
ocena: 8/10