Maja Lunde „Śnieżna siostra”

śnieżna siostra
Obraz bluartpapelaria z Pixabay

Grudzień powoli odmienia oblicze miasta – wszędzie pojawiają się światełka, świąteczne ozdoby i choinki. Ale w domu Juliana nie czuć tej radosnej atmosfery oczekiwania. Odkąd latem zmarła jego starsza siostra, w domu panuje smutek i przygnębienie. A rodzice i młodsza siostra zmienili się w ludzi, którzy nie potrafią się uśmiechać i cieszyć życiem. Ale pewnego dnia na basenie Julian poznaję Hedvig i daje się oczarować radosnemu uśmiechowi dziewczynki, która szybko staje się jego przyjacielem. W jej domu każde pomieszczenie jest przystrojone na święta, jest tak przytulnie, że Julian ma ochotę tam wracać. Czy uda mu się choć częścią tej przedświątecznej radości zarazić swoją smutną rodzinę?

Historia Juliana przepełniona była smutkiem. Mały chłopiec, który z jednej strony cierpi po stracie ukochanej starszej siostry, a z drugiej, nie może się pogodzić z tym, że jego rodzice nie potrafią dalej żyć tak, jak kiedyś. Że nie chcą celebrować tego najpiękniejszego okresu w roku, odkąd zabrakło ich jednego dziecka. Z nimi skontrastowana jest Hedvig, urocza, radosna dziewczynka z piegami, która wie, jak się cieszyć, życiem, zimą, czasem spędzonym z przyjacielem. Spotkania z nią dają Julianowi nadzieję, że może uda mu się wpłynąć na postawę rodziców, sam szykuje adwentowy świecznik, by przypomnieć im, że to już czas wrócić na stare tory. Ich obojętność, może i częściowo usprawiedliwiona, przeraża.

„Śnieżna siostra” jest przepięknie wydana. Twarda oprawa, złocenia, duży format i wspaniałe ilustracje Lisy Aisato, przedstawiające cudowne zimowo-świąteczne kadry miasta, które szykuje się do świąt. które czasem wkradają się na stronę z tekstem To wszystko sprawia, że ciągle mam ochotę ją trzymać w dłoniach i przeglądać.

Ta historia ma w sobie coś, co pozwala na nowo odkrywać magię świątecznego nastroju oczami dziecka. Przygotowania do Świąt, niezależnie czy związane z Adwentem, czy pozbawione religijnego kontekstu, też mogą być piękne. To przygotowania do czasu spędzonego w gronie rodzinnym, bez zwykłego pośpiechu, z lepszym niż zwykle nastawieniem. Nie mogę się doczekać, kiedy moja Olga będzie na tyle duża, żebym mogła czytać jej w grudniu tę historię na raty, codziennie jeden rozdział. Konstrukcja książki jest do tego idealnie przewidziana, zawiera 24 rozdziały, a każdy z nich osobno buduje napięcie i kończy się w takim momencie, że zachęca do czytania kolejnego. Jednak wydaje mi się, że ze względu na poruszane tematy, „Śnieżna siostra” to książka dla nieco starszych dzieci. Takich, które zrozumieją, czym jest strata, że czasem ludzie umierają. Olga poczeka na nią jeszcze kilka lat – na razie schowam ją dla siebie.

Ta smutna historia z przepięknym tłem jednocześnie wzrusza, otula ciepłem i daje nadzieję. Przemyca magię i próbuje pomóc z bólem po stracie. Przypomina, że dzieci patrzą na świat zupełnie inaczej niż dorośli, że mimo cierpienia, czasem łatwiej jest im zobaczyć piękno.

Książkę do recenzji dostarczył serwis Jakkupowac.pl

Maja Lunde „Śnieżna siostra”

Ilustracje: Lisa Aisato
Tytuł oryginalny: Snøsøsteren
Tłumaczenie: Milena Skoczko

Wydawnictwo Literackie
Data premiery: 16.10.2019
Liczba stron: 192
ocena: 10/10 

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam, żebyście potrafili się cieszyć tym pięknym czasem i przeżyli go w zgodzie ze sobą, tak jak najbardziej lubicie. W gronie rodzinnym, z książką czy aktywnie.
Wesołych Świąt!