Wojtek Miłoszewski „Farba”

farbaZ okazji niedawnej premiery „Kontry” postanowiłam wreszcie wrócić do trylogii wojennej Wojtka Miłoszewskiego, rozpoczętej przez „Inwazję”. Ale zanim zaczęłam czytać drugą część, czyli „Farbę”, jeszcze raz wróciłam do ostatnich rozdziałów pierwszej części, żeby przypomnieć sobie bohaterów i sytuacje, w jakich się znaleźli.

Polska formalnie przestała istnieć. Została przekształcona, niczym jakiś niewybredny żart z historii, w PRL pod rządami Rosjan. Część Polaków pracowała w obozach, część próbowała przeżyć, a część planowała działania wojenne w ramach ruchu FARBA.

Michał z synkiem trafił do Katowic, gdzie dostał propozycję uczenia historii w rosyjskiej szkole dla polskich dzieci. Jego żona i córka próbowały przetrwać mróz i ciężką pracę gdzieś na dalekiej Syberii. Nie mieli pojęcia nawzajem o swoich losach. Roman wykonał niesamowitą akcję dodającą ludziom wiary, że Polska ma jeszcze szansę zaistnieć na mapie świata. A Jovan planował ucieczkę z obozu.

Czytałam książkę, a każde kolejne strony przygnębiały mnie coraz bardziej. Dawały namiastkę nadziei i ją brutalnie odbierały. Uzmysławiały bezsilność, pokazywały jak mało znaczy jednostka wobec wielkiej polityki. Historia zyskiwała przez to na realizmie (chociaż niektóre sceny były wyjątkowo sensacyjne), przecież jak można wygrać w takim mocarstwem jak Rosja, bez armii, bez pieniędzy? Wszystkie unie oraz pakty traciły swoją ważność w starciu z rzeczywistością, nikt nie chciał się narażać na gniew Rosjan w obronie kraju, który i tak sprawiał kłopoty na arenie międzynarodowej.

Chyba najtrudniejsze w odbiorze dla mnie były sceny z dziećmi. Bezbronnymi wobec wojennej machiny i powojennej zawieruchy. Które nigdy nie powinny patrzeć na sceny będące teraz codziennością: kradzieże, morderstwa, brak szacunku. Jednocześnie dzieci były siłą napędową dla swoich bliskich, dawały im siły, by się nie poddać i jeszcze próbować walczyć. Żeby wygrać uśmiech albo miano prywatnego bohatera.

Miałam wrażenie, że „Farba” jest wstępem do tego, co dopiero będzie się działo. O ile „Inwazja” mogłaby pozostać osobną powieścią z realnym choć przygnębiającym zakończeniem, ale także z równomiernie rozbudowaną akcją, tak w tej powieści cały czas czekałam na większy przełom. To nie znaczy, że nic się nie działo, działo się sporo, ale zawsze pozostawało wrażenie, że to jeszcze nie wszystko. Może też przez to, że bohaterowie mieszkający lub ukrywający się w okupowanej Polsce, nie mieli wielu okazji ani możliwości by zrobić coś oszałamiającego, chociaż bez wątpienia nie raz pokonywali granice swojej wytrzymałości.

„Inwazja” wydawała mi się smutną, ale dość wiarygodną wizją tego, co mogłoby się wydarzyć w naszej części Europy. Sytuacje opisane w „Farbie” były już trudniejsze do zaakceptowania, chociaż były naturalną konsekwencją wydarzeń z pierwszej części. Ciekawa jestem, co wydarzy się w „Kontrze”, sądząc po tytule, liczę na mocne uderzenie!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.

Wojtek Miłoszewski „Farba”
cykl: Wojna.pl, tom 2

 

Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 09.05.2018
Liczba stron: 448
ocena: 6/10 (dobra)