Kiedy Alex dostał szansę na wiele lepsze stanowisko i możliwość zakupu domu w swojej rodzinnej miejscowości, Emma powinna cieszyć się taką szansą dla swojej rodziny, możliwością opuszczenia starego domu po jej rodzicach. Ale przeprowadzka nie wchodziła w grę, choć Emma wolałaby nie zdradzać mężowi powodu swojej niechęci. Nie mogła opuścić domu, pozwolić, by nowi właściciele kopali w ziemi na końcu ich posiadłości, bo mogliby tam odnaleźć zwłoki jej prześladowcy… Chociaż Emma starała się wyprzeć tamto zdarzenie z pamięci, teraz nie miała wyboru, musiała odkopać płytki grób i przenieść to, co zostało z Luke’a w jakieś inne miejsce. Ale gdy w pocie czoła przekopywała ziemię, nie znalazła ciała…
„Milcząca ofiara” to historia o zaufaniu, miłości i strachu, opowiadana z perspektywy Emmy, Alexa i Luke’a, która miała wiele sprzecznych punktów, pozwalała jednak gładko odczytać intencje, jakimi kierowali się bohaterowie. W 2002 roku Emma pragnęła czyjejś uwagi. Luke chciał kogoś poderwać i wykorzystać. W 2017 roku Emma czasem znów walczyła z demonami niszczącymi jej spokój. Alex chciał jak najlepiej dla ich rodziny, chciał chronić swoją żonę, choć nie wiedział, jakie tajemnice przed nim skrywała.
Autorka od początku chciała usprawiedliwić Emmę, opisując jej niełatwe życie. Zaczęło się od trudnych relacji z wymagającą matką, próbami zdobycia jej akceptacji. Odejście matki tylko pogorszyło jej słabą wiarę w siebie. Dlatego uwaga, którą zaczął poświęcać jej Luke, nowy młody nauczyciel, spotkała się z wdzięcznością, która szybko przerodziła się w głębokie uczucie dziewczyny zakochanej po raz pierwszy. Jej naiwność raziła, ale jaka mogła być szesnastoletnia dziewczyna z kompleksami? Czy powinna zauważyć, że ich relacja stała się toksyczna? Że nieprzypadkowo uzależniła się od swojego nauczyciela?
To nie była powieść czy film. Mówiliśmy o morderstwie. Rzeczywistym morderstwie. Popełnionym przez Emmę, która uczyła Jamiego, jak karmić pszczoły wodą z cukrem, gdy zmęczyły się lataniem. Przez Emmę, która płakała na końcu każdego disneyowskiego filmu. Jak to możliwe, że była zdolna do zabójstwa?*
I tak Emma zamordowała człowieka.
Czy sąd uznałby to za obronę własną? Czy wziąłby pod uwagę to, że wcześniej ona była jego ofiarą? Czy może nie uwierzyłby w jej słowa, skoro przez tyle lat milczała na ten temat?
Jak często ma to miejsce w przypadku prześladowań na tle seksualnym, nie wszyscy chcieli wierzyć ofierze, doszukiwali się w tych zdarzeniach jej winy, braku domyślności czy wręcz prowokacji, mimowolnie usprawiedliwiając w ten sposób sprawcę. Jej słowo przeciwko jego słowom. Jej naiwność przeciwko jego manipulacjom. Ofiara zamiast dostawać wsparcie, musi szukać dowodów na potwierdzenie swoich oskarżeń. Nic dziwnego, że tak wiele takich zdarzeń nie jest zgłaszanych policji – sprawca często nie jest odpowiednio karany, a dziewczyna ma zszarganą opinię i utrudniony start w dorosłe życie.
Po tym jak autorka skutecznie podkręcała atmosferę strachu, tworząc coraz bardziej duszny klimat i kreując bohaterów opowiadających sprzeczne historie, zakończenie, które zaproponowała Caroline Mitchell wydało mi się zbyt proste. Spodziewałam się większej komplikacji, tajemniczych powiązań między postaciami i odkrywania ukrytych znaczeń wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości. Żaden z bohaterów nie zdobył mojego pełnego zaufania i sympatii, przez to czasem ciężko czytało mi się tę historię. Ale mimo to autorka zrealizowała swój cel – zwróciła uwagę na ofiary, które boją się powiedzieć o swoim prześladowcy, bo wiedzą, że świat może im nie uwierzyć lub, że ściągną przez to na siebie kłopoty, bo same nie były bez winy.
*cytat ze strony 106
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Caroline Mitchell „Milcząca ofiara”
Tytuł oryginalny: „Silent Victim”
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Data premiery: 28.02.2019
Liczba stron: 356
ocena: 6/10 (dobra)