„Czas jest mordercą” to trzecia powieść Michela Bussi’ego (tu znajdziesz recenzję „Nigdy nie zapomnieć”), którą miałam okazję przeczytać, dlatego do lektury podchodziłam z dużymi oczekiwaniami – jego poprzednie książki okazały się świetne. A jak było w tym przypadku?
Dwadzieścia siedem lat temu Clotilde jako jedyna z rodziny przeżyła wypadek samochodowy. Teraz, z mężem i piętnastoletnią córką odważyła się wrócić na Korsykę, zamieszkać na tym samym kempingu i odwiedzić miejsce śmierci rodziców i brata. Dla niej to sentymentalna i bolesna podróż w przeszłość, dla jej najbliższych – jedynie wycieczka do nieznanego miejsca. Dlatego, gdy Clotilde dostaje tajemnicze listy i na nowo zaczyna rozgrzebywać sprawę wypadku, może liczyć jedynie na siebie. Czy to możliwie, że jest ktoś, komu zależy, by nie odkryła prawdy?
Michel Bussi splata w powieści dwie perspektywy czasowe. Pierwsza, to lato 1989 roku, fragmenty pamiętnika Clotilde, którego dziewczyna nie potrafiła znaleźć po wypadku, opisujący te pamiętne wakacje. W drugiej perspektywie obserwujemy powrót kobiety na wyspę, nieprzypadkowo w tym samym terminie. Otrzymany przez nią list, dał jej irracjonalną nadzieję, że nie tylko ona przeżyła wypadek, ale jak to możliwe i dlaczego nikt się z nią wcześniej nie skontaktował? Dla dorosłej Clotilde powrót na wyspę był okazją do spotkania ludzi, których nie widziała prawie trzydzieści lat – dziadków, znajomych i swojej pierwszej miłości. Nie potrzebowała pamiętnika, by przypomnieć sobie wielkie emocje towarzyszące tym spotkaniom w przeszłości. Dramatyczne wydarzenia wyryły w jej pamięci wspomnienia z tamtego okresu, ale czy ktokolwiek jeszcze pamięta szczegóły tego, co się wtedy działo?
Autor śmiało poczyniał sobie z czytelnikiem. Zwodził, naprowadzał na fałszywy trop, dawał nadzieję, że uda się poznać prawdę. Jednocześnie niektóre wątki wydawały się tak irracjonalne, że bałam się, jak później zostaną wyjaśnione. Na szczęście Michel Bussi wykazał się kunsztem w sztuce intryg i tajemnic, to co nieprawdopodobne zmienił w możliwe i poprowadził fabułę tak, że ciężko było się otrząsnąć z szoku. Kolejne informacje z przeszłości ujawniał stopniowo, dawkując czytelnikowi wiedzę i wielokrotnie zaskakując przebiegiem wydarzeń oraz zwrotami akcji.
W powieści znalazło się miejsce na wiele emocji, wraz z przewracanymi stronami, zmieniał się także klimat opowiadanych wydarzeń. Nostalgiczna wycieczka przeistoczyła się w nieoficjalne śledztwo. Wakacyjny nastrój powoli przechodził w strach. Tak samo, jak trudno było wrócić do szczegółów dni poprzedzających wypadek jej rodziny, ciężko było rozszyfrować zachowanie skrytych i dumnych Korsykańczyków. Czy to Clotilde była katalizatorem wszystkich nieszczęśliwych wydarzeń, które nagle zaczęły mieć miejsce na wyspie, czy można jeszcze wierzyć w przypadek?
„Czas jest mordercą” oferuje wszystko, co cenię w thrillerach. Bohaterkę, do której szybko się przywiązałam, fałszywe tropy, stopniowo pojawiającą się atmosferę strachu i niemożliwy do przewidzenia finał historii. A wszystko podane w przystępnej formie, dzięki której spora objętość książki jest dodatkową zaletą. Michel Bussi po raz kolejny zasłużył na miano francuskiego mistrza thrillerów.
Recenzja dla portalu DużeKa
Michel Bussi „Czas jest mordercą”
Tytuł oryginału: Le temps est assassin
Tłumaczenie: Maria Braunstein, Natalia Krasicka
Wydawnictwo Świat Książki
Data premiery: 27.09.2017
Liczba stron: 528
ocena: 8/10 (rewelacyjna)