Ezekiel Boone „Wyklucie”

wyklucie

Boisz się pająków? Ja za nimi nie przepadam, pewnie jak większość, ale gdy jakiś się pojawi, to nie uciekam z piskiem, tylko zdecydowanie zlecam jego likwidację. Ale może tylko dlatego, że nie spotkałam jeszcze na swojej drodze takiego, przed którym musiałabym uciekać. W przeciwieństwie do bohaterów „Wyklucia”.

Peru. Kilkuosobowa wycieczka w dżunglę kończy się śmiercią prawie wszystkich uczestników. Pozostały przy życiu mężczyzna wciąż nie może uwierzyć w to, co zobaczył. W pochód czarnych pająków, stwarzających wrażenie rwącej, śmiertelnie niebezpiecznej rzeki.
Chiny. Niewielkie miasteczko zostało zrównane z ziemią bombą atomową. Jeden z jego mieszkańców zdołał wcześniej się wydostać, ale po ugryzieniu przez niewielkiego czarnego pająka, nie czuje się najlepiej.
USA. Melanie nie wie, czy właśnie odkryty gatunek pająka powinien budzić w niej ekscytację, czy przerażenie. Ale nagłe zainteresowanie Białego Domu jej pracą sugeruje, że to drugie.

Ezekiel Boone pokusił się o katastroficzną wizję świata, w roli narzędzia zagłady wykorzystując tajemnicze pająki. Dramatyczne chwile pokazywał z różnych perspektyw: zwykłych ludzi, żołnierzy, badaczy, czy osób podejmujących strategiczne decyzje. Opisywał kolejne sceny, najpierw zarysowując obraz dotychczasowej sytuacji, często codzienne życie bohaterów i kontrastując je z nagłymi tragediami. W obliczu tego zagrożenia nikt nie mógł czuć się bezpieczny, chyba, że żył w nieświadomości. A władze wolałyby utrzymać tę nieświadomość jak najdłużej…

Pająki biegają po ziemi od co najmniej trzystu milinów lat i jest ich mniej więcej trzydzieści pięć tysięcy gatunków. Towarzyszą ludzkości od zarania dziejów, przemykając na granicy światła rzucanego  przez ogniska, plotąc sieci i niemiłosiernie nas strasząc, mimo że poza kilkoma wyjątkami są niegroźne. Te jednak były wyjątkowe.*

Plastyczne i drastyczne opisy sprawiały, że bez problemu, ale nie bez obrzydzenia, mogłam wyobrazić sobie poszczególne sceny. I doszłam do wniosku, że ta historia w wersji filmowej pasowałaby do scenariusza taniego horroru o ataku krwiożerczych pająków (a może już taki powstał? Słyszałam tylko o krwiożerczych małpach). Coś, czego na pewno bym nie obejrzała. Ale już dawno zdałam sobie sprawę z tego, że książkom wybaczam wiele więcej niż filmom, dlatego mimo pewnych wyjątkowo przerażających scen z udziałem pająków, nadal byłam ciekawa tej historii.

Czy właśnie taki koniec świata nas czeka? Nie inwazja obcych, nie uderzenie meteorytu ani nie wojny nuklearne, ale zemsta natury, której od lat wyrządzamy tyle krzywd? Choć w mojej wyobraźni taka masa pająków wyglądała jak odrealnione sceny z horroru, podczas czytania nie potrafiłam samej siebie uspokoić, że nic takiego nam nie grozi. Ezekiel Boone zadbał o pewien poziom wiarygodności, osiągając przez to więcej, niż gdyby zdecydował się na większą antropomorfizację zachowań tego gatunku pająków. „Wyklucie” to historia z pogranicza thrillera i horroru, którą szybko i lekko się czyta, mimo poruszanej tematyki. Bardziej podobały mi się fragmenty opisujące zachowanie ludzi w obliczu przerażenia i dezinformacji niż sceny samej tragedii, ale niestety jako obrazy w pamięci zachowam te drugie. Otwarte zakończenie nie rozwiało wszystkich wątpliwości, raczej tylko wzmogło niepokój. Mimo wszystko obiecuję, że na razie nie będę zabijać każdego pająka, którego spotkam na swojej drodze 😉

*cytat ze strony 231

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Insignis.

Ezekiel Boone „Wyklucie”

„The Hatching” – tłumaczenie: Michał Jóźwiak
Wydawnictwo Insignis
Data premiery: 09.05.2018
Liczba stron: 344
ocena: 7/10 (bardzo dobra)