Dominika van Eijkelenborg „Tkanki”

tkankiW swojej najnowszej powieści, Dominika van Eijkelenborg, autorka „Kiedy będziemy deszczem”, zainspirowała się przypadkami pamięci tkankowej u osób po przeszczepach. Czy to możliwe, że wraz z przeszczepionym organem, zwłaszcza sercem, otrzymuje się część osobowości dawcy?

Evi umierała. Z dnia na dzień była coraz słabsza, a jej chore serce miało coraz mniej siły, by utrzymywać ją przy życiu. Następny pobyt w szpitalu mógł być jej ostatnim. Ale nagle pojawiła się iskra nadziei – znalazł się dawca dla niej. Dziewczyna po przeszczepie szybko odzyskiwała siły, nabierała chęci do życia. Życia, które nagle otworzyło się przed nią na nowe możliwości. W jej snach pojawiały się tajemnicze obrazy. Na jej drodze osoby, do których coś ją silnie przyciągało. Tajemniczy chłopak, do którego wyrywało się jej nowe serce. Chantal powoli przestawała rozpoznawać w niej swoją ukochaną córkę…

Wbrew zapowiedziom, „Tkanki” to nie jest typowy thriller, to raczej zgrabnie napisana mieszanka powieści obyczajowej i young adult, z mocno zaakcentowaną atmosferą tajemnicy i niepokoju, które dodawały książce charakteru. Narratorami powieści na zmianę byli jej bohaterowie, a autorce udało się oddać ich różne charaktery. Opowieści Evi były pełne odkryć, pierwszych silnych uczuć i podekscytowania. Chantal opowiadała o chorobie córki, swoich lękach z tym związanych, które stopniowo przechodziły w nadzieję i zdziwienie. Evi, z chorej, uzależnionej od jej pomocy dziewczyny, stała się pełnokrwistą nastolatką – z humorkami, innym stylem, nowymi znajomymi i tajemnicami. Chantal trudno było zaakceptować te zmiany, nie chciała tak szybko zamykać ochronnego parasola nad córką. Coś szeptało jej intuicji, że zmiany w charakterze Evi nie wynikają wyłącznie z dorastania… Za wszelką cenę chciała dowiedzieć się, kim była osoba, od której Laura dostała serce.

Relacje matka-córka bywają trudne, zwłaszcza w okresie dorastania, ale nie to zaprzątało myśli Evi. Chłopak, którego zobaczyła przypadkiem, przyciągał ją do siebie tajemniczą siłą. Wreszcie poczuła to, o czym mówiły jej koleżanki, wreszcie jej życie przestało być walką o każdy oddech, a stało się radością i ekscytacją.

Lubiłam wątek Chantal, wywołujące współczucie przemyślenia zaniepokojonej matki. Z drugiej strony rozumiałam Evi, jej chęć, by nadrobić to, co na kilka lat zabrała jej choroba, nie tylko w szkole, ale przede wszystkim w życiu. Jak każda nastolatka bywała zmienna, ale nie wiedziała w tych zmianach nic dziwnego i była gotowa bronić swojej tożsamości.

Pamięć tkankowa, zjawisko w żaden sposób nie udokumentowane medycznie, ale potwierdzone wieloma przypadkami, okazało się świetnym pomysłem na motyw powieści. Ta część wzbudzała szczególne zainteresowanie, ale też niedowierzanie. Autorka zastępowała przypadkowe wydarzenia, sugestiami podyktowanymi przez ciało, jednak na tyle delikatnymi, że prawie niezauważalnymi.„Tkanki” to fascynująca opowieść o życiu i śmierci, miłości i związkach. O więzi, której nawet śmierć nie jest w stanie przerwać. Obsesji, która może zniszczyć relacje. I wprost niewiarygodnej pamięci tkankowej. Dominika van Eijkelenborg jest dobrą obserwatorką i umiejętnie sportretowała główne bohaterki – ich lęki, nadzieje, porywy uczuć. W „Tkankach” łatwo było się zaczytać. Historia opowiadana przez kolejne osoby wciągała, po czym urywała się w najważniejszym momencie. Wzbudzała ciekawość i aż do końca nie zdradzała sekretów.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece

Dominika van Eijkelenborg „Tkanki”

 

Wydawnictwo  Kobiece
Data premiery: 16.02.2018
Liczba stron: 452
ocena: 7/10 (bardzo dobra)