Jak bardzo jesteśmy uzależnieni od swoich telefonów? Wracasz od razu, jeśli zapomnisz go z domu? Mnie rzadko się zdarza nie wrzucić go do torebki, ale jeśli już tak się stanie, jestem gotowa wrócić, nawet będąc już w pracy. Jak inaczej byłabym w kontakcie z bliskimi, skąd wiedziałabym, co dzieje się w świecie?
Przez siedem lat telefony stały się bardziej spostrzegawcze i pamiętliwe – szesnaście razy. Teraz telefon widział w ludziach to, czego człowiek by nie dojrzał. Teraz można było wrócić, sprawdzić samego siebie.*
Ilja siedem lat spędził w więzieniu, teraz wreszcie wrócił do swojej Łobni pod Moskwą. Myśl o powrocie i ludziach, którzy na niego czekają, pozwoliła mu przetrwać czas zamknięcia. Ale chociaż jego marzenia nie były mocno wywindowane, dotyczyły raczej przyjemniej codzienności, niż nagłych cudów, po powrocie nic nie było takie, jak sobie wyobrażał podczas bezsennych nocy w celi. Wiedział, kto skradł mu siedem lat z najlepszego okresu życia, kto przekreślił przyszłość, która wtedy rysowała się w jasnych barwach. Teraz on zabrał telefon swojego wroga i nagle zaczął przeżywać jego życie.
Wyobraź sobie, że wracasz po długiej nieobecności. Już cieszysz się na spotkanie z bliskimi. Ale nikt na Ciebie nie czeka. Samotność Ilji była przejmująca, zabierała mu szansę na taki powrót do społeczeństwa, jaki sobie wymarzył. I nagle bieg wydarzeń sprawił, że mógł stać się zupełnie inną osobą. Stać się swoim największym wrogiem. Z jego telefonu wyciągał całą jego osobowość – na podstawie czatów, maili czy zdjęć. Przyjmowanie cudzej tożsamości było jak igranie z ogniem, ale Ilja zdawał się być odporny na te płomienie.
Czego dowiedziałaby się o mnie osoba, która poznałaby zawartość mojego telefonu? Po mailach z pracy – gdzie pracuję. Po historii z nawigacji – gdzie mieszkam. Po czatach z bliskimi – co aktualnie jest dla mnie najważniejsze. Po zdjęciach – gdzie i z kim bywam. Te przykłady można mnożyć i mnożyć. Z tylu informacji da się złożyć dość spójny obraz właściciela telefonu, prawda? Plan Ilji nie był zupełnie pozbawiony sensu, przez pewien czas mógł się udać. Bohater korzystał, jak długo mógł, mocno ingerując w życie swojego wroga, do jego osobowości dodając elementy swojej. Ile czasu minie, kiedy ktoś zorientuje się, że coś jest nie tak?
„Tekst” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Dmitra Glukhovskiego, znanego przede wszystkim z postapokaliptycznego cyklu Metrum. Autor zaskoczył mnie tym, jak dokładnie odwzorowywał rzeczywistość rosyjskich miast i ludzi, widzianą głównie w szarych barwach, tak jak główny bohater nauczył się postrzegać świat zza więziennych krat. Smutne, beznadziejne życie prostych ludzi. Narracja Ilji składająca się głównie z jego monologów, czasem wydawała się naiwna, czasem brutalna, a czasem, gdy pozwalał działać wyobraźni, porywała w opary szaleństwa. Główny bohater był bardzo niejednoznaczną, trudną do oceny postacią. To, co zrobił, wydawało się mieć swoje uzasadnienie, ale nie zmieniło moralnego wydźwięku jego czynu. Jednocześnie bardzo łatwo było uwierzyć, że mu się powiedzie, że jego szalony plan ma szansę na powodzenie. Podczas czytania często przychodziła mi na myśl powieść Fiodora Dostojewskiego.
Atmosfera strachu w książce Glukhovskiego nie została wywołana przez trudnego do schwytania mordercę, który mógł uderzyć ponownie. Tu strach rodził się z myśli, że niebezpieczeństwo może być tak blisko i takie niepozorne. „Tekst” pozwala na świeże spojrzenie na naszą cyfrową rzeczywistość, w której bez wahania powierzamy naszą tożsamość niepozornemu urządzeniu. Autor miał świetny pomysł na fabułę, prostym językiem opisał sprawy pozornie błahe, sprawiając, że „Tekst” z pewnością jest niezapomnianą lekturą.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Insignis.
Dmitry Glukhovsky „Tekst”
„Текст” – tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Wydawnictwo Insignis
Data premiery: 22.11.2017
Liczba stron: 432
ocena: 8/10 (rewelacyjna)
*cytat ze strony 88