Katarzyna Berenika Miszczuk „Obsesja”

obsesjaTajemniczy wielbiciel – marzenie każdej kobiety?
Joanny Skoczek z pewnością nie. Co prawda pierwszy liścik jeszcze nie wzbudził w niej niepokoju, ale każdy kolejny sprawiał, że coraz bardziej się bała. Czy to robota salowego, na którego co rusz się natykała? Gdy w jej otoczeniu zaczynają ginąć kobiety, Joanna jest już przerażona. Kto będzie następnym celem tego wyjątkowo brutalnego mordercy?

Katarzyna Berenika Miszczuk jest jedną z moich ulubionych pisarek, odkąd przeczytałam powieść „Ja, diablica”. Zresztą pokochałam całą serię diabelsko-anielską, a potem cykl powieści o Szeptusze. Dlatego nie nie mogłam przegapić premiery jej najnowszej powieści, thrillera psychologicznego „Obsesja”.

Zacznę od tego, że spodobała mi się powieść i bardzo dobrze mi się ją czytało. Najlepsze wrażenie oczywiście zrobił na mnie wyczekiwany wątek romantyczny, początki znajomości Joanny Skoczek i jednego z jej wielbicieli. A skoro już jestem przy głównej bohaterce – Joanna nie zdobyła mojego serca szturmem, jak diablica Wiktoria czy szeptucha Gosława, ale dała się szybko polubić. Była sympatyczną postacią z kilkoma cechami charakterystycznymi – miała poczucie humoru i z ironią opowiadała o swoich przeżyciach. I zdecydowanie nie doceniała swojej urody.

Stare zaniedbane szpitalne korytarze, półmrok, ten sam napotykany mężczyzna. Zbyt często, by mógł to być przypadek. To wystarczyło, by wzbudzić mój niepokój o główną bohaterkę. Nie dziwi więc, że lekarka też szybko się wystraszyła. Tym bardziej, że ofiarami były kobiety, które znała. Tym bardziej, że zaczęła mieć podejrzenia, co do tożsamości mordercy… Pewnych niebezpieczeństw starała się unikać. Z pewnych nie zdawała sobie sprawy.

I wreszcie to, co uwielbiam w książkach autorki. Pełna humoru narracja w pierwszej osobie. Dzięki temu szybko rozmywa się atmosfera niepokoju, a uwagę przyciągają zabawne perypetie głównej bohaterki i jej oryginalny kot. Co do do samej zagadki kryminalnej, nie udało mi się odgadnąć tożsamości mordercy, choć starałam się odrzucać najbardziej nasuwające się rozwiązania, które czasem wydawały się bardzo prawdopodobne. Przyznaję, że podejrzewałam wiele innych postaci, a morderca żył sobie spokojnie poza moimi domysłami.

Drugi ogromny plus tej powieści to wspomniany już wątek romantyczny. Nie zdominował powieści, ale był jej istotnym elementem. Do tego jakim przyjemnym. Pełnym humoru, ciętych ripost, początkowego uporu i mimowolnego przyciągania. Z męską postacią, która szybko skupia na sobie kobiecą uwagę. I choć może zabrzmię jak niepoprawna romantyczka (a myślałam, że już z tego wyrosłam), to na te sceny czekałam najbardziej.

Szpital okazał się idealnym tłem powieści, choć myślałam, że wątki związane z medycyną będą miały w powieści większe znaczenie. To historia inna, niż bestsellerowe książki autorki, ale warto jej dać szansę. W „Obsesji” elementu thrillera przenikały się z cechami powieści obyczajowej, tworząc przyjemną mieszankę, przy której nie sposób się nudzić. I dochodzę w ten sposób do jedynej wady książek Katarzyny Bereniki Miszczuk – jej powieści zawsze zbyt szybko się kończą. Teraz znów pozostaje mi czekanie na kolejną historię spod pióra autorki.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Katarzyna Berenika Miszczuk „Obsesja”

a
Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 29.07.2017
Liczba stron: 400
ocena: 7/10 (bardzo dobra)