Słyszeliście już o nowym portalu CzytamPierwszy? To miejsce, gdzie nie tylko blogerzy mogą dostawać książki do recenzji. Szczegółowe informacje znajdziecie na portalu, jeśli jeszcze się nie zarejestrowaliście, możecie skorzystać z tego linka. Na wstępie dostaniecie 50 ISBN. Sama długo nie wytrzymałam i szybko zamówiłam elektroniczną wersję „Pasażerki” za 20 punktów.
Rozmarzona nastolatka we mnie zakochała się w tej historii! Zatem pozwólcie, że też skorzystam z możliwości cofnięcia się w czasie o kilkanaście lat i spróbuję opowiedzieć Wam o „Pasażerce” z perspektywy bezkrytycznie zauroczonej dziewczyny.
Plan Etty na najbliższe chwile był prosty: zagrać na skrzypcach podczas koncertu w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku. Musiała tylko pokonać własną tremę i oddać się muzyce. Ale coś nie pozwoliło jej dokończyć utworu i parę chwil później znalazła się … na statku. Na Atlantyku. W 1776 roku! A statek, na którym płynęła, został właśnie przejęty przez piratów. Nowym kapitanem jednostki został Nicholas, który też miał prosty plan: odstawić Ettę i jej towarzyszkę w określonym czasie do Nowego Jorku. Tu ich losy miały się rozejść. Ale dla Etty to nie był koniec niebezpiecznych przygód!
Nie będę ukrywać, że w tej powieści liczył się przede wszystkim wątek romantyczny. Rozwijająca się znajomość Etty i Nicholasa nieustannie mnie rozczulała. Pierwsze rozmowy, przypadkowy dotyk (a tych przypadków było coraz więcej i więcej), opiekuńczość chłopaka i zadziorność dziewczyny. Nicholas kreowany był na idealnego bohatera dziewczęcych fantazji, pełnego intrygujących sprzeczności: silny i oczytany, dżentelmen i łotr. Etta miała w nim partnera rozmów i obrońcę w niebezpieczeństwie, ona mogła czuć się przy nim spokojna, ich wrogowie wręcz przeciwnie. Tylko jaka czekała ich przyszłość? Na jak długo los skrzyżował ich drogi?
Zastanawiała się, czy przez te wszystkie podróże w czasie nie zapomnieli o najważniejszym – że żyć należy nie w przeszłości ani w przyszłości, ale tu i teraz. A na przyszłość przyjdzie jeszcze czas*
Bardzo cieszyłam się, że autorce udało się uniknąć irytujących schematów, jednocześnie stawiając na pewniaki tam, gdzie było to niezbędne. Pozytywnie zaskoczyło mnie, to że w kluczowych momentach Etta nie zachowywała się tak, jak przewidywałam, nie musiałam krzywić się na jej pełne sprzeczności zachowanie. Patrząc na to, w jakiej sytuacji się znalazła: daleko od domu, w niebezpieczeństwie, cieszę się, że odkryła w sobie nieznaną dotąd siłę, wolę walki i duszę podróżnika. Że nie poddawała się nawet wtedy, gdy jej działanie było skazane na porażkę.
Pod pozorem lekkiej i przyjemnej powieści dla młodzieży, autorce udało się w „Pasażerce” przemycić parę ważnych wartości. Zwróciła uwagę na dyskryminację ze względu na płeć, czy kolor skóry. Nie dała czytelnikowi wyboru, zmuszając do pokochania głównych bohaterów, bez potrzeby oceniania w nich tego, co było od nich niezależne. To ważna lekcja tolerancji, poruszana w powieści na tyle często, że ma szansę nie zniknąć wśród rozkwitającej miłości i ekscytujących przygód.
Tak jak wspomniałam na początku, zachwyciłam się powieścią. Co prawda czasem do głosu próbował dojść rozsądek, a przez głowę przebiegała myśl, że historia znajomości Etty i Nicholasa była bardziej nierealna niż samo podróżowanie w czasie, ale szybko go uciszałam i mogłam dalej cieszyć się czystą przyjemnością płynącą z lektury książki. Bo „Pasażerkę” bardzo dobrze mi się czytało, nawet biorąc pod uwagę to, że skusiłam się na wersję elektroniczną i trochę namęczyłam się z przesuwaniem stron po ekranie telefonu (ale to moja wina, za późno zorientowałam się, że w trybie pełnokreanowym pojedyncza strona wyświetla się w odpowiedniej wielkości). Nie zabrakło silnych emocji, a przywiązanie do bohaterów sprawiało, że mocno przeżywałam wszystkie przeszkody na ich drodze.
Wśród powieści dla młodzieży z wątkiem fantastycznym dominują dystopie. Dlatego podobał mi się zupełnie inny pomysł autorki, który udało się jej zrealizować z bardzo dobrym efektem. Alexandra Brecken zabrała mnie w ekscytującą podróż przez różne kraje i epoki, opisując ich piękno i ograniczenia, stopniową odkrywając coraz więcej faktów z rodzinnej historii Etty. Sprytnie wybrnęła z finałowej sytuacji bez wyjścia, więc teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kontynuację. Polecam wszystkim kobietom o młodych duszach – popuśćcie wodze wyobraźni i dajcie porwać się w tę emocjonującą podróż z „Pasażerką” i jej towarzyszem!
Książka udostępniona przez portal CzytamPierwszy.pl
Alexandra Bracken „Pasażerka”
„Passenger” – tłumaczenie: Maciej Pawlak
Wydawnictwo SQN
Data premiery: 11.10.2017
Liczba stron: 426
ocena: 9/10 (wybitna)
*cytat ze strony 349