Podsumowanie miesiąca #sierpień2017

Patrząc za okno mam wrażenie, jakby sierpień minął wiele tygodni temu – nagle zrobiło się tak deszczowo i zimno, aż nie chce się wierzyć, że dwa dni temu było prawie 30 stopni!

CZYTAŁAM

Ponad dwa tygodnie urlopu i kilka powieści, które dosłownie pochłonęłam, sprawiło, że sierpniowy wynik pozytywnie mnie zaskoczył. 10 przeczytanych książek to powyżej mojej średniej miesięcznej. Zacznę od powieści, które zrobiły na mnie w tym miesiącu najlepsze wrażenie. Recenzję „Ktokolwiek widział” Claire Douglas już mogliście przeczytać na blogu, to interesujący thriller psychologiczny. „Nigdy nie zapomnę” Kerry Lonsdale to piękna i wzruszająca powieść o miłości, podobnie zresztą jak „Zapomniany pokój” autorstwa: Karen White, Lauren Willig, Beatriz Williams. „Angielka” Katherine Webb przypomniała mi, że kiedyś uwielbiałam powieści przygodowe, zwłaszcza z silnymi bohaterkami. Cecelia Ahern („Doskonała” -druga część serii dla młodzieży) oraz Jorn Lier Horst („Felicia zaginęła” – drugi tom serii kryminalnej o Williamie Wistingu), to autorzy, których cenię od dawna, dobrze było wrócić do ich powieści. Choć rzadko czytam horrory, musiałam sprawdzić jak w nowej roli wypadł Remigiusz Mróz, „Czarna Madonna” okazała się zaskakująca. Przeczytałam dwa debiutanckie thrillery, jeden współczesny (Tobias Olsson „Z tej samej krwi”), jeden z 1982 roku (Michael Palmer „Siostrzyczki”). Udało mi się też skończyć „Krawcową z Madrytu” Marii Duenas.

SŁUCHAŁAM

Zaczęło się od Freli i premiery ich piosenki „Dejta cicho”. Od tego momentu znów wróciłam do słuchania Luis Fonsi – Despacito ft. Daddy Yankee. To niekwestionowany hit tego lata. I nie, jeszcze mi się nie przejadł, dalej mogę słuchać tej piosenki.

ODPOCZYWAŁAM

Chwilę nad jeziorem, parę dni na wsi i wiele godzin na hamaku. Pogoda była cudowna, a ja uwielbiam letnie czytanie w plenerze! Chwilami było też aktywnie – wybraliśmy się na spływ kajakowy na Pilicy. 15 kilometrów wśród połamanych drzew, wystających korzeni i licznych zakrętów mocno dało nam w kość, ale było warto! Tylko może następnym razem wybierzemy łagodniejszą trasę 😉

A jak minął Wasz sierpień?