Jakub Żulczyk „Wzgórze psów”

wzgórze psówPowrót do miejsca, z którego się uciekło, nigdy nie jest łatwy. Zwłaszcza, gdy jest to malutka miejscowość, gdzie wszyscy się znają. I gdy kilka lat temu opisało się tę miejscowość w samych czarnych barwach w książce, która szybko zyskała rozgłos i została zekranizowana. Teraz Mikołaj i Justyna z powodów finansowych muszą zamieszkać na jakiś czas w Zyborku, w domu ojca Mikołaja. To miasteczko nigdy nie było dobrym miejscem do życia, ale teraz wydaje się być jeszcze gorsze – kiedy mieszkańcy przygotowują się do odwołania pani burmistrz, a kilka osób zaginęło…

To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, o którym słyszałam wiele dobrego. Zadebiutował powieścią „Zrób mi jakąś krzywdę”, ale to książka „Ślepnąc od świateł” została nominowana do Paszportów Polityki i do Gwarancji Kultury, a na jej podstawie powstał miniserial. Teraz wreszcie miałam okazję się przekonać, czy proza Jakuba Żulczyka do mnie przemówi, czy może przeczytanie tych prawie dziewięciuset stron „Wzgórza psów” okaże się wyzwaniem.

Autor nie owija w bawełnę, nie szuka eufemizmów i zdrobnień, nie unika przekleństw, tworzy tę powieść posługując się żywym i giętkim językiem, dopasowującym się do opisywanej sytuacji. Narracja prowadzona jest naprzemiennie przez kilka osób, a z historii wyłania się zarys głównych postaci: słabego Mikołaja, jego despotycznego ojca, czy nieszczęśliwej żony. Odniosłam wrażenie, że Jakub Żulczyk opisując bohaterów wolał pokazywać ich wady i słabości, pozwalając ich zalety dojrzeć w działaniach, które podejmowali. Wydawało się, że to miejsce wyzwalało w ludziach najgorsze, a w powietrzu wisiała niedopowiedziana groźba.

Mikołaj w narracji wracał do przeszłości – jak wyglądała jego młodość w Zyborku, przyjaciele, imprezy, alkohol i narkotyki, aż wreszcie pierwsza miłość. Pozornie nic, co różniłoby się od doświadczeń innych nastolatków w innych miejscowościach. I, podążając tokiem myślenia Mikołaja, nieco demonizując Zybork, gdyby akcja nie rozgrywała się w tym miejscu, wszystko mogłoby się potoczyć inaczej, a on nie byłby tym psychicznie połamanym człowiekiem, którym stał się po tamtym tragicznym wydarzeniu sprzed kilkunastu lat.

Co takiego było w tym miasteczku położonym w województwie warmińsko-mazurskim, kilka godzin jazdy od Warszawy, że wyzwalało w ludziach tyle zła i agresji? Autor umiejętnie tworzył klimat thrillera, wykorzystując ponurą i zimną jesienno-zimową aurę, las pełen tajemnic, strach ludzi martwiących się o swoich bliskich, historię brutalnego zabójstwa sprzed lat. Mieszkańców tego miejsca cechowała nieufność, nie zdradzali obcym swoich tajemnic, nie pozwalali poznać tego, co uważali za oczywiste.

Obecne wydarzenia w Zyborku mogłyby mieć miejsce wszędzie. Walka o władzę, układy lokalnych polityków z ludźmi biznesu, poświęcenie innych, by zarobić jak najwięcej, póki ma się realny wpływ na wydarzenia. Chciwość, która oburza społeczeństwo. Mieszkańcy, którzy mają już tego dość. W Zyborku odważyli się zapragnąć zmiany, na czele z ojcem Mikołaja, stanęli do walki o pozbawienie władzy pani burmistrz, nie poddając się, mimo realnego zagrożenia – zastraszania i porwań.

Nie spodziewałam się, do czego autor zmierza w tej historii, pomyliłam wątki poboczne z tymi ważnymi, dzięki czemu „Wzgórze psów” okazało się zaskakującą i wartą zapamiętania historią. To nie była powieść, którą czytało się lekko i przyjemnie, przygnębiający obraz społeczeństwa i wydarzeń w Zyborku wymagał poświęcenia mu uwagi, przerw na przetrawienie w świadomości obecności zła. Bo tu zło było namacalne, czasem przyjmowało postać kolejnej bójki, czasem zdrady, czy kilku raniących zdań, a czasem sprawiedliwości wymierzonej w niewłaściwy sposób. Nie polecę Wam tej książki na letnie czytanie na plaży, ale mam nadzieję, że zapragniecie poznać tę historię. Warto.

 

13329528_1189860821058919_5529769885576498415_oRecenzja dla portalu DużeKa

Jakub Żulczyk „Wzgórze psów”

Wydawnictwo: Świat Książki
Data premiery: 04.05.2017
Liczba stron: 862
ocena: 8/10 (rewelacyjna)



Ostatnie recenzje: