Kinga Błońska i Łukasz Zimnicki. Adwokat i prokurator. W sprawach zawodowych trudno o mniej dobraną parę. Tym bardziej, że pracują przy tej samej sprawie groźnego przestępcy, ona broni, on oskarża. Zresztą prywatnie też nie potrafią się ze sobą dogadać. Za to seks jest boski! Może dlatego, że zakazany?
Debiutancka powieść Pauliny Świst od początku zrobiła na mnie miłe wrażenie, bowiem autorka akcję umiejscowiła w Gliwicach, lekko tylko zmieniając nazwy niektórych miejsc. Nie znam nikogo z gliwickiej prokuratury, dlatego nie wiem, czy również bohaterowie mają swój pierwowzór w rzeczywistych postaciach. Ale pewnie nie na darmo autorka postanowiła pisać książkę pod pseudonimem. To co działo się w rzeczywistości, a to co zostawało w protokołach znacznie się różniło. Jak naprawdę działa polska prokuratura?
Kinga i Łukasz naprzemiennie relacjonują wydarzenia, pozwalając dobrze poznać wszystkie emocje, które nimi kierują, wulgarny język pokazuje ich wzburzenie, lecz ostatecznie to gesty obnażają ich uczucia. Mimo świadomości, jak ich historia pewnie się potoczy, dobrze było obserwować takich pewnych siebie bohaterów. Autorce udało się nie dopuścić, by bohaterka była słaba i uległa, Kinga potrafiła pyskować i walczyć o swoje, jednocześnie obdarzając Łukasza typowo męskimi cechami – był silny, opiekuńczy i władczy. Nie było szans, by się nie spodobał. Obserwowałam ich zmienne relacje, pożądanie przechodzące w nienawiść.
Ta powieść uświadomiła mi kilka faktów. Po pierwsze: debiut może być naprawdę udany. Paulina Świst tak dobrze dawkowała napięcie, że ciężko było się oderwać od lektury, a „jeszcze tylko jedna strona przed snem” zmieniała się w kolejną godzinę czytania. Po drugie: schematy nie muszą nudzić. Choć w prawie każdym prawniczym serialu czy filmie główni bohaterowie stają po przeciwnych stronach sądowej barykady (poznawszy się wcześniej z znacznie innych okolicznościach), okazało się, że nadal można to opisać w ekscytujący sposób, nie tracąc na wstępie zainteresowania czytelnika. Po trzecie: można napisać interesującą powieść erotyczną. Mimo, że w „Prokuratorze” (i z prokuratorem) seks był naprawdę gorący, to jeszcze bardziej gorąca i niebezpieczna okazała się sytuacja, w jakiej znalazła się główna bohaterka. O i ile można było przewidzieć wzloty i upadki w relacjach między bohaterami, tak wątek sensacyjny był dla mnie mocno zaskakujący.
Autorka przeprowadziła mnie przez spektrum emocji. Pobudziła wyobraźnię w scenach erotycznych, kazała doszukiwać się czułych i ciepłych uczuć w przekomarzaniach i momentach życia codziennego, budziła niepokój, czy nawet strach, gdy do akcji wkraczał bezwzględny klient Kingi. Snuła intrygę i nie zdradzała od razu wszystkich tajemnic. Sprawy prywatne bohaterów tak ściśle wiązała z ich życiem zawodowym, że zmuszała ich do odpowiedzi na pytania, których nie chcieli sobie zadawać. Ale przede wszystkim pisała tak lekko, że z żalem skończyłam czytać.
Maj to mój szczęśliwy miesiąc, każda kolejna książka, po którą ostatnio sięgałam, robiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. „Prokurator” nie jest tu wyjątkiem. Gorący seks, nieprzewidywalne zwroty akcji i konflikt z szefem lokalnej mafii złożyły się na idealnie wyważone połączenie powieści sensacyjnej z odważną historią miłosną. Proszę o więcej!
Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Akurat.
Wydawnictwo: Akurat
Data premiery: 24.05.2017
Liczba stron: 319
ocena: 8/10 (rewelacyjna)
a
a