Diane Chamberlain „Jak gdybyś tańczyła”

jak gdybyś tańczyłaCzasem nawet największa miłość nie jest powodem, by zdradzić swe największe i najbardziej bolesne sekrety.

Może gdyby Molly ​miała z Aidanem własne dziecko, nie wracałaby tak często myślami do przeszłości. Niestety po poronieniu i zabiegu histerektomii, jedyną ich szansą na posiadanie potomstwa jest adopcja. Z nadzieją zgłosili się jako kandydaci na rodziców adopcyjnych. U Aidana nadzieja ta była podszyta niecierpliwością, u Molly strachem, że historia zatoczy koło, a jej sekrety będą musiały zostać ujawnione.

W powieści „Jak gdybyś tańczyła” historię śledzimy dwutorowo, a narratorką jest główna bohaterka. Najpierw poznajemy Molly i Aidana, udane małżeństwo, któremu do pełni szczęścia brakuje tylko dziecka. Potem akcja zostaje przeniesiona kilkanaście lat i kilkaset kilometrów, by poznać nastoletnią Molly. Przeszłość i teraźniejszość przeplatają się w kolejnych rozdziałach, Diane Chamberlain niespiesznie dawkuje napięcie, by wreszcie doprowadzić do finału w jednej i drugiej historii. Opowieść o nastoletniej Molly pomaga zrozumieć jej dorosłą wersję, pojąć skąd biorą się jej lęki i obawy przed tak ważną decyzją, jaka jest adopcja. Tym bardziej, że wspólnie z Aidanem ustalili, że będzie to adopcja otwarta, a Molly mogłaby wiele powiedzieć na ten temat, gdyby zechciała zdradzić mężowi swoje tajemnice z przeszłości.

Szczerość wydaje się być podstawą w każdym związku, zwłaszcza w tak poważnym, jakim jest małżeństwo. A jednak Molly udało się opowiedzieć mężowi o przeszłości w kilku kłamstwach, to co najgorsze zostawiając w tajemnicy. Diane Chamberlain nie stroni od tworzenia trudnych sytuacji, przedstawia szokujące wybory swoich bohaterów, sprawiając, że czytelnik musi skonfrontować je z własnymi przekonaniami, przemyśleć, czy wszystkie przyjęte przez niego wcześniej zasady w każdej sytuacji pozwalają na odróżnienie dobra od zła, sprawdzić, jak wiele ma w sobie empatii.

Na uwagę zasługuje również poruszony temat otwartej adopcji. Autorka przedstawiła jej wady i zalety, pokazała wybór bohaterów książki. Nadal jednak nasuwa się wiele pytań bez odpowiedzi, z których spora część dotyczy także typowej adopcji. W przypadku otwartej lęki rodziców adopcyjnych stają się silniejsze. Czy dziecko będzie szczęśliwsze, jeśli będzie wiedziało, że ma rodziców adopcyjnych i biologicznych, z którymi również będzie utrzymywany kontakt? Czy jak dorośnie, zrozumie dlaczego zostało oddane, czy może będzie mieć o to żal? A może porzuci rodziców adopcyjnych, uznając, że więzy krwi są silniejsze niż wszystkie inne relacje?

Powieść „Jak gdybyś tańczyła” okazała się wzruszającą historią o trudnych aspektach miłości, rodzicielskiej i partnerskiej. O prawdzie, która rani i o kłamstwach, które niszczą relacje. Zmusza do refleksji, miejscami emanuje smutkiem, ale potrafi też przywołać przyjemne wspomnienia. Diane Chamberlain pokazała, jak dobrze potrafi igrać z emocjami czytelników.

13329528_1189860821058919_5529769885576498415_oRecenzja dla portalu DużeKa

Diane Chamberlain „Jak gdybyś tańczyła”

Tytuł oryginału: Pretending to Dance
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 12.01.2017
Liczba stron: 504
ocena: 8/10 (rewelacyjna)

P.S. Książkę kupisz tutaj.

Ostatnie recenzje: