Wypluty. Niewielka miejscowość bez perspektyw rozwoju, za to z prężnie działającą społecznością skupioną wokół kościoła, ekipą osiedlowych rozrabiaków i tradycyjną lokalną grupką pijaków okupujących pobliże sklepów. Tu trafia Zygmunt, korpo-diabeł, by realizować projekt Mefisto – piekło uznało, że ludzie stali się za bardzo obojętni, zbyt mało ich obchodzi, przez co mniej grzeszą, a piekło zaczyna pustoszeć. Zadaniem Zygmunta jest namieszanie w uporządkowanym życiu ludzi, za pomocą przekazu ma formułować grzeszne myśli i prowokować do agresywnych zachowań. Każde takie zdarzenie lub łańcuch zdarzeń zapoczątkowany przez działanie przekazu na człowieka, to punkty dla diabła.
„- Tak naprawdę nasza misja (…) ma na celu wyzwolenie ludzi z okowów społeczeństwa, uświadomienie im, że grzesząc, wyzwalają swoje prawdziwe ja, pokazanie im drogi do prawdziwszego życia, a przy tym…
– A przy tym nabicie wam punktów w tej waszej korporacyjnej strukturze!”
Co wieczór Zygmunt z uśmiechem sprawdzał swoje punkty i co wieczór uśmiech zamierał mu na ustach, a diabeł z trudem hamował wściekłość – działania w Wyplutach nie dały mu jeszcze żadnych punktów! Jego misja ma trwać dwa tygodnie, a on jest ostatni w rankingu. Co jest nie tak z tym miejscem? Co jest nie tak z jego mieszkańcami?
Powieść Marcina Mortki od początku intryguje, byłam ciekawa, co diabłu uda się osiągnąć w małej miejscowości, gdzie każdy każdego zna, każdy komuś zazdrości, gdzie panuje nuda – powinien mieć duże pole do popisu. Tymczasem nic się takiego nie dzieje, tak jakby jego moc przekazu przestała działać na terenie Wyplut, choć w Warszawie jeszcze działała – co kilkukrotnie sprawdził. Wytypowany przez Zygmunta jeden z bardziej sfrustrowanych mieszkańców, nauczyciel historii, mimo że, prawie nic nie toczy się po jego myśli, wiele chciałby zmienić, nie ulega zawoalowanym sugestiom diabła. Nie punktuje też rozróba wywołana na rynku. Zygmuntowi coraz bardziej puszczają nerwy i coraz częściej ma ochotę przybrać swoją naturalną postać, by wstrząsnąć społeczeństwem i dać upust emocjom. Okazało się jednak, że to społeczeństwo, a właściwie kilku jego członków, wstrząsnęło nim. Postacie ze słowiańskiej mitologii? Tego nie przerabiał na swoim szkoleniu!
„Projekt Mefisto” to pełna sarkazmu, zabawna powieść o korporacyjnym diable, zdroworozsądkowy portret kilku typów społecznych. Autor w dowcipny sposób podkreśla stereotypy, żartuje z sacrum i profanum. Marcin Mortka bawi się językiem i słowami, tworzy nowe związki frazeologiczne („Niech to anieli wezmą…”), śmieszne dialogi i specyficzne postacie. Opisuje alternatywny świat, w którym mieszają się wiara chrześcijańska i nieco zapomniana, ale niezwykle ważna słowiańska przeszłość naszych ziem. Zygmunt, choć powinien gardzić marnymi ludźmi, jest nimi coraz bardziej zainteresowany, z chęcią korzysta z ich sposobów na drobne przyjemności (zwłaszcza z wybornej wódki wujka Czesia). Diabeł okazuje się posiadać kilka ludzkich cech, a jego charakter ulega metamorfozom wraz z dynamicznym rozwojem sytuacji.
Wybierając się w literacką podróż do Wyplut przygotujcie się na pełną humoru historię, która niejednokrotnie Was zaskoczy. Gdy już poznacie Zygmunta, jego misję i metody działania, będziecie z zainteresowaniem śledzić akcję, bezskutecznie zgadując dokąd zmierza zamysł autora. Jeśli lubicie dobrze się bawić podczas czytania, nie straszna Wam fantastyka w lekkim wydaniu, „Projekt Mefisto” z pewnością trafi w Wasz czytelniczy gust!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Marcin Mortka „Projekt Mefisto”
Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 12.10.2016
Liczba stron: 400
ocena: 7/10 (bardzo dobra)