Natasza Socha „Hormonia”

HarmoniaKalina postanowiła wreszcie wyrwać się spod skrzydeł nadopiekuńczej matki i pojechać na wakacje bez niej. Brzmiałoby to nieco dziwnie, gdyby  miała dwadzieścia kilka lat. Tylko, że Kalina ma już prawie czterdzieści sześć lat i poza krótkim epizodem z mężem, z którym już nie jest, całe życie mieszkała z matką. Co zresztą Konstancja, matka Kaliny i babcia Kiry, uważała za całkiem normalne. Choć Kalina wytrzymała już w tym układzie tyle lat, nagle życie pełne rutyny, nakazów i zakazów zaczęło ją przytłaczać. I wtedy, na krótko przed wakacjami, wyrwała się z marazmu i podjęła kilka decyzji, które miały pomóc jej rozpocząć nowy etap. Zmieniła fryzurę, poszła spotkać mężczyznę z ogłoszenia  i postanowiła, że pojedzie z nim no Holandii na urlop. I tak zaczęła się największa przygoda jej życia!

„Hormonia” to pierwsza część cyklu „Matki czyli córki”. To opowieść o kobiecie dojrzałej fizycznie, która nagle chce dojrzeć także emocjonalnie. Kalina długo tłumiła w sobie pragnienia, nie realizowała marzeń, tylko zapisywała je na kartce. Była całkowicie uzależniona od matki, która szybko gasiła każdy przejaw buntu, próby zmiany w ich wzajemnej relacji. Kalina poczuła, że do tej pory życie uciekało jej między palcami i dopiero teraz zebrała się na odwagę, by zawalczyć o siebie, bez względu na konsekwencje.

Jej wyjazd na urlop spokojnie można nazwać ucieczką – przed matką, przed problemami, przed zbliżającą się starością. Tylko czy można tak bezkarnie uciekać? Podróż Kaliny była jej formą terapii i, czego się nie spodziewała, bezpośredniej konfrontacji z tym, czego się bała. To mogłaby być smutna historia o kobiecie, która zmarnowała połowę życia i nie wie, czy ma jeszcze szansę na zmianę. Na szczęście Natasza Socha postawiła na humor. Przejaskrawione postacie, zabawne wydarzenia, komiczne anegdoty (choć ta o Tuptusiu trochę mnie zszokowała, gdy już przestałam się śmiać) sprawiały, że książę czytałam z nieustannym uśmiechem. A ten uśmiech stawał się jeszcze szerszy dzięki Kosmie – nowemu znajomemu Kaliny, który prawie bez pieniędzy, za to z zapasem wiedzy na różne tematy, wyruszył z nią w podróż. Można się było spodziewać, co wydarzy się między nimi, ale autorka tak umiejętnie opisała pierwsze etapy ich znajomości, powolne rodzenie się uczucia, że nie przeszkadzała mi ta przyjemna przewidywalność. Zresztą mogę zagwarantować, że nie będziecie się nudzić podczas czytania, co więcej, niejednokrotnie zostaniecie zaskoczeni. Dwie ważne informacje podane na końcu powieści sprawiły, że z niecierpliwością czekam na kontynuację zapowiedzianą na jesień.

„Czuję się jak kolorowanka – oznajmiła nagle. – Jeszcze dwa tygodnie temu byłam czarno-biała, a teraz zapełniam się kolorami. Każdy kolejny dzień coś we mnie domalowuje, a kiedy będę całkowicie gotowym obrazkiem, przewrócę kartkę na drugą stronę.”*

Jeśli szukacie lekkiej i pogodnej książki do zabrania na urlop, to polecam Wam „Hormonię”. Tylko uwaga! Kończy się zbyt szybko 😉

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Pascal.

*strona 295

HarmoniaNatasza Socha „Hormonia”

cykl: Matki czyli córki
Wydawnictwo: Pascal
Data premiery: 02.06.2016
Liczba stron: 350
ocena: 8/10 (rewelacyjna)

a
Twórczość autorki:
– Hormonia
– Ketchup
– Macocha
– Maminsynek
– Nasza klasa
Rosół z kury domowej
– Zbuki, czyli jak bardzo boli nas cudzy sukces
– Awaria małżeńska (z Magdaleną Witkiewicz)
– Gotuj, karm i kochaj (z Moniką Paluszkiewicz)
– opowiadania w zbiorach: „Siedem życzeń”, „Cicha 5”, „Nasze Polskie Wigilie w opowiadaniach”