Katarzyna Berenika Miszczuk – Szeptucha

szeptuchaGdyby Mieszko przyjął chrzest i nie porwał Dobrawy… Gdyby Polska nie była królestwem żyjącym w zgodzie ze starymi wierzeniami i przesądami… Gdyby po studiach medycznych można było iść na wybraną specjalizację, a nie spędzać rok na obowiązkowych praktykach u szeptuchy… Gosława Brzózka, kobieta nowoczesna, zdecydowanie wolała zachodnią cywilizację od słowiańskich wierzeń, dlatego z niechęcią wyjechała z Warszawy do malutkich Bielin w Górach Świętokrzyskich na roczne praktyki. Przewrażliwiona na punkcie higieny i własnego zdrowia, źle czuła się na łonie przyrody, wierzyła w naukę, a nie w bogów i ich wysłanników. Poznanie przystojnego Mieszka umiliło jej pobyt na wsi, czekały ją jednak kolejne nowe znajomości, niekoniecznie bezpiecznie. Czy bogowie z jakiegoś powodu się na nią uwzięli?

Choć już o tym wspominałam, powtórzę jeszcze raz: Katarzyna Berenika Miszczuk należy do grona moich ulubionych polskich pisarek (coś ostatnio dużo mam Katarzyn na mojej liście), a moje uwielbienie zaskarbiła sobie książką „Ja, diablica” i resztą trylogii diabelsko-anielskiej. Dlatego ucieszyłam się, że w nowej książce postawiła na to, co jej wychodzi najlepiej: zabawną powieść, z nieidealną bohaterką, żyjącą w świecie bardzo podobnym do naszego, z odpowiednio dozowaną domieszką fantastyki. Wiedziałam już, że „Szeptucha” mi się spodoba, nie wiedziałam tylko, że tak bardzo!

„Całe dzieciństwo bałam się, że mam dwa serca i gdy umrę, zamienię się w strzygę. Przeszło mi dopiero po pierwszym rentgenie klatki piersiowej, na którym dokładnie było widać zarys tylko jednego serca.”

Gosława Brzózka była zwykłą dwudziestoczteroletnią dziewczyną, trochę samotną hipochondryczką, obsesyjnie przestrzegającą zasad higieny, która właśnie skończyła studia i była pewna swojej medycznej wiedzy. Dlatego roczny pobyt u szeptuchy, zbieranie ziół i chodzenie po lesie wzbudzały jej zdecydowany sprzeciw. Przypadkowe spotkania z przystojnym Mieszkiem, będącym na praktykach u żercy, sprawiały, że robił on na Gosi coraz większe wrażenie, nie potrafiła jednak rozgryźć, czy z wzajemnością. Czy to będzie zapowiadany romans tysiąclecia? Jeśli tak, będzie musiał przeczekać, aż Gosia rozwiąże problem, który spadł na nią niespodziewanie. Choć dziewczyna nigdy nie wierzyła w bogów, okazało się, że oni wierzyli w nią i w to, co mogła im dać. Przed nią trudny wybór, w którym żadna opcja nie kończy się szczęśliwie.

Polska w powieści Katarzyny Bereniki Miszczuk to pogański kraj, żyjący w zgodzie z wierzeniami sprzed wieków. Ludzie na wsi leczyli się u szeptuchy i pytali u przyszłość u żercy. Wierzyli i szanowali bogów, bali się wąpierzy, rusałek czy strzyg. Co nie znaczy, że byli zacofani, przeciwnie, posiadali wszystkie zdobycze obecnej cywilizacji, wzbogacone o silną wiarę. Spotkania Gosi, mieszkanki Warszawy, z życiem małej wsi wypadały zabawnie. Autorka opisywała jej często przesadzone zachowania ze sporą dawką humoru i ironii, kreując bohaterkę niepozbawioną wad, z których zresztą doskonale zdawała sobie sprawę. Gosia czasem irytowała mnie swoim zachowaniem, wydawała się zbyt naiwna, ale i tak zdobyła moją bezwarunkową sympatię i kibicowałam jej, zwłaszcza w relacjach z Mieszkiem. Był on bohaterem jak z bajki, który mógł działać na kobiecą wyobraźnię i doskonale odnajdywał się w roli rycerza na białym (albo czarnym) koniu dla często wpadającej w kłopoty Gosi. Czy jednak na pewno był tym, za kogo się podawał? Wątek romansowy był w powieści istotny, ale został opisany delikatnie i subtelnie, budził rozrzewnienie i przypominał pierwsze zakochanie. Sprawiał, że powieść była ciepła, a ja z nadzieją czekałam, co stanie się dalej. W książce nie zabrakło też napięcia, początek nie zapowiadał się tak ekscytująco, ale okazało się, że autorka miała świetny pomysł na wątek przygodowo-fantastyczny, wpleciony w stare legendy. Było niebezpiecznie i tajemniczo, a zakończenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że będę niecierpliwie czekać na kolejną część.

„Szeptucha” to książka, którą będę wspominać z uśmiechem i niejednokrotnie do niej wracać, bo dobrze bawiłam się podczas lektury, co jakiś czas powstrzymując chichot. Bardzo podoba mi się okładka, nawiązująca do historii i tytułu cyklu („Kwiat paproci”). Dawno nie czułam takiego przyjemnego ciepła podczas czytania i już po skończeniu książki, takiego przywiązania do bohaterów. To świetny romans w słowiańskim klimacie, w którym jeszcze nie wszystkie karty zostały odkryte i wiele może się zdarzyć. Mam nadzieję, że przekonałam Was, że warto sięgnąć po „Szeptuchę”, ja zakochałam się w tej historii 🙂

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Pani Paulinie z wydawnictwa W.A.B.

IMG_20160201_213007Książki Katarzyny Bereniki Miszczuk:
Wilk – ocena 6/10
Wilczyca – ocena 6/10
– Ja, diablica – ocena 9/10
– Ja, anielica – ocena 8/10
– Ja, potępiona – ocena 6/10
Druga szansa – ocena 8/10
– Gwiezdny Wojownik: Działko, szlafrok i księżniczka – ocena 7/10
Pustułka – ocena 7/10
– Szeptucha – ocena 9/10

Książka bierze udział w wyzwaniach:
– Czytam Opasłe Tomiska
Klucznik

Obserwujesz już mojego bloga?
Facebook | Bloglovin | Google+ | Instagram