Jørn Lier Horst – Jaskiniowec

Nowy Jo Nesbø!
Najlepszy norweski kryminał 2012!
W sieci aż huczało podczas promocji „Jaskiniowca” (Jørn Lier Horst). Nie czytałam książek Nesbø (trzeba to nadrobić!), nie znam literatury norweskiej, więc nie odniosę się do tych haseł. Jeśli jednak lubicie kryminały, jak ja, to książka na pewno Wam się spodoba.


Dwa śledztwa. Jedno dziennikarskie prowadzone przez Line Wisting, dotyczące śmierci samotnego mężczyzny Viggo Hansena. Line chce przed świętami Bożego Narodzenia zwrócić uwagę społeczeństwa na samotność w tłumie, coraz większy egoizm. Viggo Hansen, którego znaleziono w fotelu przed telewizorem cztery miesiące po śmierci, wydaje się być odpowiednim przykładem. Line próbuje dowiedzieć się, dlaczego pod koniec życia był sam, dlaczego nikt nie zainteresował się jego milczeniem i nieobecnością.

„Zmarły mężczyzna był całkowicie zasuszony. Siedział w fotelu, lekko odchylony do tyłu, z popękanymi wargami i żółtoczarnymi odsłoniętymi zębami. Kępki zakurzonych, wyschniętych włosów zwisały z czaszki. Palce były czarne, skurczone i popękane.”

Rozmawia z sąsiadami, znajomymi ze szkolnych lat. Nie zdaje sobie sprawy, że swoim działaniem przypadkiem zbliża się do policyjnego śledztwa, prowadzonego przez jej ojca. William Wisting ze swoimi podwładnymi próbuje ustalić, kim był mężczyzna, którego zwłoki odkryto niedawno. Dlaczego trzymał w kieszeni starannie przechowywaną ulotkę. Gdy ściągnięto z niej odciski palców i wrzucono do systemu, do sprawy natychmiast włączyło się FBI – norwescy policjanci przypadkiem trafili na ślad poszukiwanego od wielu lat seryjnego mordercy. Czy z pomocą amerykańskich kolegów, uda im się go odnaleźć, nim znów gdzieś się zaszyje na kolejne kilkanaście lat?

Zastanawialiście się skąd dziwny tytuł „Jaskiniowiec”, który wydaje się nie pasować do współczesnego kryminału? Myślałam nad tym podczas czytania, dopóki autor nie wyjaśnił znaczenia tego wyrażenia stosowanego przez FBI. Wtedy pozornie niegroźny wyraz, nabrał przerażającego wymiaru. Nie spodziewałam się, że niektóry mogą być aż tak samotne i niewidzialne nawet dla sąsiadów. I nie wyobrażałam sobie, że tak łatwo ich nieobecność może być wykorzystana przez niebezpieczne osoby. 
Spodobał mi się pomysł połączenia tych dwóch śledztw. Akcja toczyła się równolegle, jeden rozdział Line, drugi William. I za każdym razem, gdy już coś się miało wydarzyć- kończył się rozdział, a w kolejnym informacje były dawkowane. Autor doskonale wiedział, jak utrzymać mnie w stanie ciągłego napięcia. Po raz kolejny muszę przyznać, że nie wpadłam na to, kim jest poszukiwany mężczyzna, choć brałam wiele opcji pod uwagę. I choć na początku akcja płynęła niespiesznie, na końcu nabrała mocnego tempa. 
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o serii. „Jaskiniowiec” to już 9 książka, w której bohaterem jest William Wisting, jednocześnie jest pierwszą, która została wydana w Polsce. Na szczęście w żadan sposób nie przeszkadzało to w czytaniu. Dlatego, jeśli tak jak ja lubicie czytać serie od początku, w tym przypadku możecie spokojnie złamać zasadę i nie będziecie mieli problemu z zagubieniem w powieści.
Książka wygrana w konkursie Portalu Kryminalnego i Wydawnictwa Smak Słowa.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Klucznik 2. Mroczny klimat
Ostatnio jestem mniej obecna na moim blogu i na Waszych, nie wiem kiedy to się zmieni, ale na pewno w wolnych chwilach będę podrzucać kolejne recenzje i nadrabiać zaległości u Was 🙂