BOKWA? A co to?

Od lipca chodzę na zajęcia Bokwy. Za każdym razem, gdy o tym wspominam muszę tłumaczyć, co to w ogóle jest.  Zresztą, przed pierwszymi zajęciami ja sama nie miałam pojęcia, o co chodzi. Nastawiałam się na coś w rodzaju Zumby. Przeczytałam opis w internecie (połączenie afrykańskiego tańca wojennego i kick boxingu), dowiedziałam się, że „pisze się” litery na podłodze, obejrzałam jakiś filmik na youtubie i zostałam zaskoczona! Negatywnie przez moją kondycję, bo od razu przekonałam się, że godzina Zumby to jednak nie to samo co godzina Bokwy (choć teraz już tego tak nie odczuwam). Pozytywnie przez same zajęcia i prowadzącą.
Minęło pół roku, a ja nadal nie wiem jak tłumaczyć o co chodzi. Dużo skaczemy. Można to nazwać tańcem. Piszemy litery i cyfry na podłodze. Zadajemy ciosy. Krzyczymy. Tak jak na Zumbie, robimy od razu to co instruktorka, nie uczymy się typowych układów (jednak jeden znak można uznać za taki mini-układ). Jednak tutaj, w przeciwieństwie do Zumby,  nigdy nie tańczymy tak samo do jednej piosenki. Namieszałam Wam w głowach?
Na filmiku poniżej zobaczycie, że Bokwa to przede wszystkim dużo energii i dobra zabawa 🙂
(Z góry przepraszam za słabą jakość, no i braki koordynacji- pierwszy raz tańczyliśmy bez lustra przed sobą:P)