Recenzja Ewy: Tomasz Mitra „Ratownik”

ratownik
Obraz Andrzej Rembowski z Pixabay

Jeżeli zawód ratownika medycznego kojarzy Wam się z empatyczną osobą, która z oddaniem pomaga innym, to „Ratownik” Tomasza Mitry pomoże Wam pozbyć się złudzeń.

Jakiś czas temu czytałam książkę „Nadzwyczajni” Marcina Wyrwały i Małgorzaty Żmudka o ludziach, którzy pomagają z poświęceniem innym w czasie pandemii, narażając siebie i swoich bliskich. Później wpadła mi w ręce książka „Lekarz Ci tego nie powie” Maxa Skittle o życiu lekarza rodzinnego i różnych perypetiach związanych z jego pracą i życiem osobistym. Książki bardzo mi się spodobały, więc spodziewałam się lektury zdecydowanie w tym klimacie. „Ratownik” to coś zupełnie odmiennego, a mianowicie opis życia prywatnego i zawodowego z perspektywy bardzo kontrowersyjnego ratownika medycznego.

Jest to dobry fachowiec, który doskonale zna się na swojej pracy. Z łatwością podejmuje decyzje, które dla niektórych mogą się wydawać wątpliwe. On ratuje ludzi i ma gdzieś procedury oraz zdanie przełożonych, gdy jest przekonany o swojej racji. W życiu prywatnym liczą się dla niego imprezy, alkohol, narkotyki i szybki seks bez zobowiązań. Przy każdej możliwej okazji pali papierosy i nieważny dla niego jest fakt, czy jest w domu czy w pracy. Do tego jest osobą bardzo wulgarną. Przekleństwa znajdują się w jego codziennym słowniku i używa ich w nadmiarze. Osobiście nie mam nic przeciwko temu jak ktoś przeklnie, bo samej mi się to zdarza, ale w tej książce było tego po prostu za dużo. Niektóre osoby może to zrazić do przeczytania książki w całości, a szkoda, bo naprawdę warto. Jeżeli chodzi o głównego bohatera to według mnie radzi sobie rewelacyjnie w życiu zawodowym. W życiu prywatnym pije i imprezuje, bo odreagowuje stres lub po prostu taki styl życia mu odpowiada. Nie mnie oceniać, ale opis jednego wydarzenia z jego życia prywatnego wzbudził we mnie po prostu niesmak.

Autor w prosty sposób opisuje jak wygląda praca ratownika. Tak po prostu z dnia na dzień, raz jest lepiej, a raz gorzej. Czasami dyżury są spokojne, a czasami wykańczające. Użycie dużej ilości medycznego slangu urozmaica czytanie i pozwala wczuć się bardziej w sytuację. Na końcu autor umieścił słowniczek wszystkich użytych określeń medycznych, co jest bardzo fajną sprawą.

Książkę polecam, bo czytało mi się ją znakomicie, pomimo tej ogromnej ilości przekleństw. Tak sobie myślę, że  gdyby nie ta cała wulgarność to opis nie byłby taki wiarygodny, bo dostalibyśmy kolejną lekturę o bohaterskich czynach ratownika medycznego, który wiedzie kryształowe i poukładane życie. W życiu tak nigdy nie jest, bo ideałów nie ma. Na zakończenie naszła mnie taka refleksja, że jednak wolałabym, żeby ratowała mnie osoba, która procedury ma w głębokim poważaniu, a uratowałaby mi życie, a nie ktoś kto ściśle przestrzega procedur i by mógł po prostu nie zdążyć mi pomóc. A co z tego, że by przy tym przeklinał, a po wszystkim zapalił i poszedł na imprezę, przecież trzeba jakoś odreagować.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.

Ewa

Tomasz Mitra „Ratownik”

 

Wydawnictwo Akurat
Data premiery: 27.01.2021
Liczba stron: 384
ocena: 8/10