Marta Kisiel „Dywan z wkładką” #premiera

dywan z wkładką
Obraz Vedran Brnjetic z Pixabay

Gdyby nie lodówka, przez którą słyszeli każdą aktywność seksualną sąsiadki z klatki obok, rodzina Trawnych nigdy nie wyprowadziłaby się pod miasto. A gdyby nie wizyta teściowej, Tereska nie zmusiłaby się do joggingu po pobliskich lasach. I gdyby nie ten wykańczający bieg i nagły zew natury, Tereska i jej teściowa nigdy by nie znalazły starego dywanu z makabryczną zawartością.
Po szybkiej analizie kobiety doszły do wniosku, że zanim zgłoszą sprawę policji, najpierw same przeprowadzą śledztwo, część tropów bowiem, w tym ten stary dywan, wskazywało na łagodnego jak labrador męża Tereski, a taka opcja przecież w ogóle nie wchodziła w grę!

Może zacznę od jednej rzeczy, która mi się nie podobała, żeby potem móc zachwycać się do woli. Zakończenie mogłoby być bardziej szczegółowe, historia zwinęła się do końca zbyt szybko. A może to tylko moje wrażenie, bo mogłabym jeszcze czytać i czytać?. Tak czy inaczej, poza tym wszystko w tej książce było udane.

Marta Kisiel stworzyła całe grono szalenie ciekawych i zabawnych postaci. Mocno charakterystycznych, czasem o nieco przerysowanych charakterach. Rodzina Trawnych miała ikrę, a właściwie niektóre jednostki miały i nakręcały tę bardziej spokojną resztę. Chętnie spotkałabym ich jeszcze w jakiejś książce, te postacie mają potencjał, żeby jeszcze niejednokrotnie namieszać. Dwa śledztwa: Teresy i teściowej oraz młodszego pokolenia Trawnych były komedią pomyłek.

„Dywan z wkładką” wręcz pochłaniałam i choć początkowy plan był taki, żeby przysiadać się do niej tylko na chwilę, bo inne książki czekały dłużej na przeczytanie – zawsze kończyłam kilkanaście stron dalej z ochotą na więcej i więcej. To historia kryminalna z gatunku tych, które nie odstraszają brutalnością, ale wbrew pozorom poprawiają humor, niejednokrotnie podczas czytania parskałam śmiechem. Dodatkowo autorka pisała tak, że wszystkie rozgrywające się obrazy miałam przed oczami (zwłaszcza ten niekończące się wykańczanie domu, skąd ja to znam ;). Słowem: było świetnie! Właśnie takie książki uwielbiam: lekkie, zabawne, z ciekawym wątkiem kryminalnym i temperamentną główną bohaterką. Porównania do mistrzyni gatunku Joanny Chmielewskiej nie powinny zawieść jej fanów.

Autorkę znałam już z dwóch innych powieści z wątkami fantastycznymi („Nomen omen”, „Małe licho i lato z diabłem”), dlatego byłam bardzo ciekawa, jak poradzi sobie z nowym gatunkiem.  I wiecie co, nie ujmując nic tamtym książkom, Marta Kisiel w komedii kryminalnej wymiata. Mam nadzieję na więcej!

Za możliwość przeczytania książki dziękujemy wydawnictwu W.A.B.

 

Marta Kisiel „Dywan z wkładką”

Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery : 27.01.2021
Liczba stron: 336
ocena: 9/10