Magdalena Winnicka „Kostandin”

kostandin
Obraz graceful z Pixabay

Kiedy Alicja przyleciała do Anglii, by wraz z przyjaciółkami odreagować po trudnym związku, już na lotnisku jej uwagę przykuł pewien mężczyzna. Chwilę później uratował jej życie, ale to był dopiero początek niespodzianek, które czekały ją w życiu. Niespodzianek, które sprawiały, że jej życie stawało się coraz bardziej skomplikowane i niebezpieczne.

Książkę czytałam w dwóch podejściach. Po pierwszym odpuściłam, uznałam, że mam przesyt romansów mafijnych na tamten czas (zaczytywałam się wtedy serią Born in Blood Mafia Chronicles Cory Reilly). Za drugim razem, po paru miesiącach, byłam już zdeterminowana, żeby skończyć, bo książka powoli stawała się moim wyrzutem sumienia. Ale było ciężko, bo nie potrafiłam zaakceptować głównego bohatera.

Kostandin Tiran to lokalny szef albańskiej mafii działającej w angielskim mieście Leicester. Ale stopniowo się okazywało, że jego wpływy sięgały jeszcze dalej, a gdziekolwiek nie trafiali, wszyscy go znali i traktowali ze strachem i szacunkiem. A on, wielki pan mafioso, gdy tylko widział, że jego ukochana płacze, miękł i był gotów na każde poświęcenie, dzięki czemu Alicja zakochiwała się w nim, jego czułości i delikatności coraz bardziej, a dla mnie było to coraz bardziej nienaturalne. Wybaczcie, ale kompletnie tego nie kupiłam, było to dla mnie zupełnie oderwane od rzeczywistości, nawet tej mafijnej (znanej tylko z innych romansów, żeby było bardziej wiarygodnie). Tym bardziej, że nie udało mi się poznać, która część jego osobowości była mu bliższa, czy udawał na potrzeby Alicji, czy swoich ludzi. I już tylko wspomnę o jego irytującej pewności siebie, kiedy nowopoznanej kobiecie mówił, że jest jego na zawsze i NIE POZWOLI jej odejść.

Co do Alicji, mam nieco bardziej stonowane uczucia. Poznając go, łapiąc się na cudowne pierwsze wrażenie, nie miała pojęcia, kim on jest. Prawda była jej dawkowana, jakby Kostandin czekał, aż dziewczyna się w nim zakocha, by dopiero wtedy pokazać jej swoją gorszą i bardziej prawdziwą stronę. Alicja nie zdobyła mojej sympatii swoją naiwnością, ale nie była tak denerwująca, jak jej partner.

Gdyby nie tytułowy bohater, książka mogłaby być dość dobra. Bo pomimo irytacji, miejscami dobrze mi się ją czytało, a sceny seksu zostały dobrze napisane. Choć czasami miałam wrażenie, że wydarzenia są opisywane zbyt chaotycznie i są zbyt nieprawdopodobne. Plusem jest zakończenie, które teraz trochę kusi, by mimo wszystkich zastrzeżeń, sięgnąć po kolejną część. Mam tylko nadzieję, że autorka nie będzie starała się na siłę odwrócić losu, bo nie lubię takich wymuszonych zabiegów (no chyba, że pokochałabym bohaterów, wtedy zgodziłabym się na wszystkie chwyty!).

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat.

Magdalena Winnicka „Kostandin”

Wydawnictwo Akurat
Data premiery: 30.09.2020
Liczba stron: 416
ocena: 5/10