Zygmunt Miłoszewski „Kwestia ceny”

kwestia ceny
Obraz Mohamed Aly z Pixabay

Do czytania Miłoszewskiego wróciłam po chyba sześciu latach przerwy. Nie polubiłam Szackiego i po pierwszej książce odpuściłam. Ale już wiem, że będę musiała nadrobić „Bezcennego”, bo w „Kwestii ceny” pojawiają się bohaterowie z poprzedniej książki. Na szczęście brak znajomości tamtej fabuły nie przeszkadzał mi zachwycać się jego najnowszą powieścią. Choć na początku nie było łatwo się wczytać. A potem nie było łatwo się oderwać.

Początek XX wieku. Polska pod zaborami. Badacz i patriota Benedykt Czerski wraca z Sachalina, wioząc ze sobą skarb otrzymany od tamtejszych mieszkańców. Jednak Europa, ani Polska nie są gotowe na jego działanie.

Czasy współczesne. Bogdan Smuga namawia historyczkę sztuki Zofię Lorentz na poszukiwania dokumentów i pamiątek po Benedykcie Czerskim. Odpowiednio zmotywowana kobieta decyduje się podjąć to nietypowe i świetnie płatne zlecenie. Zwłaszcza teraz, gdy musi wysłać męża do kliniki w Pirenejach. Ich przygoda na dalekiej i mroźnej Syberii jest błahostką, w porównaniu z tym, co jeszcze ich czeka. Tym bardziej, że po piętach depczą im przedstawiciele globalnych koncernów, które również pragną tego, czego oni szukają.

O „Kwestii ceny” już zrobił się głośno, wielokrotnie słyszałam, że kojarzy się z Indianą Jonesem. Mnie w pewnym momencie skojarzyło się z „Kodem Leonarda da Vinci” i powieściami Alfreda Szklarskiego. Bogdan Smuga, mimo tego że jego aparycja była wielokrotnie porównywana do Adriana Zandberga, kojarzył mi się z Janem Smugą z serii powieści przygodowych o Tomku Wilmowskim (uwielbiałam!). Wiedza, patriotyzm, nawet broda – na początku wszystko mi w tym porównaniu pasowało. Jednak to Zofia Lorentz przykuła najwięcej uwagi. Inteligentna, odważna, na pewno nie idealna, niejednokrotnie zaskoczyła mnie swoim zachowaniem.

Zresztą cała historia była zaskoczeniem, niczego nie byłam w stanie przewidzieć, musiałam dać się porwać tej miejscami sensacyjnej historii. Główni bohaterowie, jak to bywa w takich powieściach, byli praktycznie niezniszczalni, chociaż zdarzyło mi się drżeć o ich życie. Bo „Kwestia ceny”, po tym, jak już wgryzłam się w tę powieść, mocno mnie zaangażowała i czytałam ją z ogromnym zaciekawieniem.

Zygmunt Miłoszewski poruszał tematy, które ze względu na pandemię stały się wszystkim bliskie i takie, które rozpalały ludzką wyobraźnię od zawsze. Zadaje trudne pytania, prowokuje do przemyśleń. Pokazuje najgorsze strony ludzkiej natury, a potem zupełnie kontrastowe zachowania przypominające, że ludzie też są dobrzy. Nieco przeraziła mnie wizja przyszłości naszej planety, zresztą cała ta historia nie jest tylko przyjemną rozrywką, daje do myślenia na wiele różnych tematów. Daje też poczucie, że samo myślenie nic nie da, że potrzeba działania, najlepiej natychmiastowego.

„Kwestia ceny” to spory kawał porządnej literatury, historia miejscami zabawna, miejscami złowieszcza. Z bohaterami, którzy na długo zapadają w pamięć. Chciałabym zobaczyć ją kiedyś na dużym ekranie, móc nie tylko oczami wyobraźni zobaczyć wszystkie miejsca, o których pisze Zygmunt Miłoszewski, przede wszystkim ten piękny i groźny bezkresny ocean. Bardzo polecam, nawet jeśli do tej pory było Wam nie po drodze z książkami autora.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.

Zygmunt Miłoszewski „Kwestia ceny”

Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 17.06.2020
Liczba stron: 528
ocena: 9/10