Jørn Lier Horst „Jedna jedyna”

jedna jedynaKsiążki Jørna Liera Horsta pojawiały się na moim blogu już tyle razy, że mam wrażenie, że głównego bohatera jego serii kryminalnej, Williama Wistinga, już nie muszę nikomu przedstawiać. Dla porządku jednak dodam, że „Jedna jedyna” to czwarta część serii (pierwsza to „Kluczowy świadek”), a jednocześnie dziesiąta książka o norweskim komisarzu wydana w Polsce. Każde opisywane śledztwo można traktować jako osobną historię, ale w powieściach pojawiają się wątki obyczajowe dotyczące głównego bohatera, dlatego na końcu posta przedstawiam właściwą kolejność czytania cyklu.

Zaginięcie młodej i znanej piłkarki ręcznej miejscowej drużyny Kajsy Berg postawiło na nogi policję w Larviku i jej przyjaciół, którzy bacznie obserwowali postępy śledztwa oraz sami angażowali się w poszukiwania. Znalezione po pożarze lasu zwęglone ludzkie zwłoki oraz martwy kot jeszcze bardziej zaciemniły obraz sytuacji. Komu mogło zależeć na zniknięciu młodej, tak lubianej dziewczyny? William Wisting ma przed sobą kolejne trudne śledztwo.

Sprawy kryminalne dotyczące młodych osób nigdy nie są łatwe. Co prawda, zarówno czytelnik, jak i komisarz Wisting mogli mieć jeszcze nadzieję, że zaginięcie Kajsy nie zakończy się tragicznie, ale mozolnie odkrywane tropy i powiązania powoli przygotowywały na najgorsze. Główny bohater wraz ze swoją ekipą śledczą z niechęcią zanurzał się w świat młodych ludzi, którzy mieli przed sobą całe życie, ale z głupich powodów je sobie niszczyli lub tracili. Wysłuchiwał kolejnych relacji osób znających podejrzaną i próbował wykryć niezgodność w ich zeznaniach. Znaleźć coś, co pchnęłoby tę sprawę do przodu, zwłaszcza, że z powodu sławy zaginionej dziewczyny, policja także znalazła się na świeczniku.

Miał wrażenie, że poruszają się po omacku. Zbierają same luźne wątki. Ale właśnie na tym w dużej mierze polegało prowadzenie śledztwa: na tkaniu sieci o jak najdrobniejszych oczkach, tak aby sprawca nie był w stanie się wymknąć.*

William Wisting doskonale wiedział, że śledztwo, które utknęło w miejscu, mógł pchnąć do przodu drobiazg, mały szczegół, który do tej pory mu umykał, dlatego uważnie, raz po raz przeglądał akta sprawy, którą prowadził. Był skrupulatny i całkowicie zaangażowany w to, co robił, tym bardziej, że obecna sytuacja rodzinna sprzyjała poświęcaniu się pracy. Ten drobiazg, którego szukał, umykał także i mnie, dlatego nie byłam w stanie przewidzieć, w jaki sposób potoczy się intryga. A Jørn Lier Horst przygotował dla czytelnika kilka znaczących zwrotów akcji i poruszał coraz to nową tematykę. Po raz kolejny nie byłam na tyle czujna, by zorientować się, która z pozornie nieważnych informacji może okazać się w pewnym momencie kluczowa. William Wisting znów był o krok przede mną i o krok bliżej rozwiązania, ale nadal nie wiedział, ile kroków przed nim znajdował się sprawca i jaki był jego motyw.

Chyba nikogo nie zaskoczę stwierdzeniem, że „Jedna jedyna” to kolejna książka Jørna Liera Horsta, która trafiła w mój gust. Jego najnowsza powieść to kryminał w wersji slow ze żmudnym, pełnym fałszywych tropów i ślepych zaułków śledztwem. Autor opisywał miejsca akcji bez poetyckich metafor, jednak na tyle dokładnie, by czytelnik mógł je sobie wyobrazić lub nawet odszukać w sieci. A żądnych wrażeń z pewnością ucieszy moce przyspieszenie akcji w zaskakujących finałowych scenach.

*cytat ze strony 185

jedna jedyna
Cykl kryminałów z Williamem Wistingiem:
prequel: Gdy mrok zapada
1. Kluczowy świadek
2. Felicia zaginęła
3. Gdy morze cichnie
4. Jedna jedyna

6. Szumowiny
7. Poza sezonem
8. Psy gończe
9. Jaskiniowiec
10. Ślepy trop

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Smak Słowa

Jørn Lier Horst „Jedna jedyna”

„Den eneste ene” – tłumaczenie: Milena Skoczko
Wydawnictwo Smak Słowa
Data premiery: 18.04.2018
Liczba stron: 320
ocena: 7/10 (bardzo dobra)