Mia Asher „Arsen”

arsenCzy można jednocześnie kogoś kochać i nie móc ścierpieć jego widoku? Cathy nigdy nie  przestała darzyć Bena ciepłym uczuciem, ale każdy jego dotyk przypominał jej o porażce, którą poniosła jako kobieta. Nie planowała poznawać kogoś innego, nie szukała przygód. Ale kiedy Arsen pojawił się w jej życiu, musiała walczyć z magnetycznym urokiem, który ją do niego przyciągał. Czy można kochać jednocześnie dwóch mężczyzn?

Są takie książki, które trudno jest ocenić. Przy których dobrze się bawisz, a jednocześnie wściekasz na głównych bohaterów. Tak było w przypadku „Arsena”. Powieść czytało się świetnie, autorka pisze lekko, tworząc fabułę wzbudzającą ciekawość. Ale nie mogłam pogodzić się z zachowaniem Cathy. Jej działa podnosiły mi ciśnienie, nie potrafiłam jej zrozumieć. Próbowałam ją usprawiedliwiać, że jej słabość wynikała z tragedii, które przeszła, że straty ją zniszczyły i teraz wolała być zachowawcza. Chyba dla nikogo nie będzie spoilerem, jeśli wyjawię, że zdradziła męża. Naprawdę, w pierwszych odczuciach stała się dla mnie bezwzględną manipulantką, nie chcąc lub nie potrafiąc wybrać tylko jednego mężczyzny, przeciągając jak najdłużej sytuację, w której ona najbardziej korzystała. Dlatego też nie podobało mi się zakończenie. Spodziewałam się innego rozwiązania, lecz życie nie zawsze jest sprawiedliwe.

Zabawne, że jego imię skojarzyło mi się z ogniem, bo bez dwóch zdań wyglądał jak ktoś, kto może spalić cię do cna. Jednym spojrzeniem sprawił, że cała płonęłam.*

Ale jeśli odłożyć na bok moralną ocenę postępowania bohaterki, „Arsen” okazywał się nieszablonową powieścią erotyczną. Dwóch przystojnych mężczyzn (zdecydowanie byłam #teamBen) i gorący, namiętny seks. Tytułowy Arsen emanował erotyzmem, wiedział, czego chce od kobiet i wiedział, czego one pragną. Bywał brutalny, wulgarny i dawał swoim seksualnym partnerkom spełnienie. Seks z nim pozwalał Cathy zapomnieć o problemach i porażkach, wyzwalał ją i… powodował poczucie winy.

Arsen, Ben i przede wszystkim Cathy. Każde z nich opowiadało o wydarzeniach ze swojej perspektywy. Odsłaniając swoje emocje, pragnienia i lęki, inaczej interpretując te same wydarzenia. Wśród tego fałszu, zakłamania i seksu, było miejsce na miłość. Nieszczęśliwą, niespełnioną i gorącą, wybaczającą wszystko. Wystarczyło tylko dokonać odpowiedniego wyboru i dać się ponieść uczuciom. Ale co zrobić, gdy jedna miłość wykluczała drugą? Dla Cathy wybór nie był prosty. Wiele już straciła, ale jeszcze wiele miała do stracenia. Serce i rozum toczyły ciężką potyczkę.

Lubię, gdy książki mnie poruszają, gdy nie mogę przestać myśleć o treści i muszę podjąć się oceny bohaterów. Historia Cathy wzbudziła we mnie wiele sprzecznych emocji, były momenty gdy jej współczułam, lecz przez większość czasu mnie irytowała. Dlatego nie mogłam pokochać tej powieści, ale nie mogłam też przestać czytać, ciekawość była zbyt silna. Mia Asher stworzyła historię, wobec której ciężko jest zachować neutralność. Skusisz się?

Za możliwość przeczytana książki dziękuję wydawnictwu „Szósty Zmysł”.

Mia Asher „Arsen”

Tytuł oryginału: Arsen
Tłumaczenie: Iga Wiśniewska
Wydawnictwo Szósty Zmysł
Data premiery: 15.11.2017
Liczba stron: 512
ocena: 6/10 (dobra)

 

Masz ochotę na inne opowieści o miłości? Nakładem wydawnictwa Szósty Zmysł ukazały się również „Consolation” i „Conviction” Corinne Michaels.

*cytat ze strony 47