Claire Douglas „Ktokolwiek widział”

ktokolwiek widziałClaire Douglas zadebiutowała udaną powieścią „Siostry”, której jednak zabrakło czegoś, co sprawiłoby, że mogłabym się nią zachwycić. A jak poszło autorce z jej najnowszą książką „Ktokolwiek widział”?

Życie Frankie Howe od zawsze było związane z hotelami. Kiedyś jej rodzice prowadzili hotel w Oldcliffe. Teraz Frankie przejęła rodzinny interes. Jej życie było również związane z Sophie, najlepszą przyjaciółką, która osiemnaście lat temu zaginęła. Gdy nagle odezwał się brat Sophie, Daniel, prosząc Frankie o pomoc przy prywatnym śledztwie w sprawie zaginięcia siostry, kobieta miała opory, by jechać do rodzinnego miasteczka. Nie chciała tu wracać. Nie po tym wszystkim, co ją tu spotkało. Nie w tym momencie, gdy w jej życiu rodzinnym i zawodowym tyle się działo. Ale wróciła. By spróbować poznać prawdę.

Frankie Howe można łatwo zaszufladkować jako kobietę sukcesu. Zadbana, w drogich ubraniach, zarządzająca dobrze prosperującym rodzinnym interesem. Nadal zmartwiona zaginięciem sprzed lat, po namowach Daniela przyjechała do Oldcliffe. Zamieszkała w apartamencie z widokiem na stare molo – miejsce, gdzie ostatnio widziano Sophie. Zresztą odkąd tu przyjechała, Frankie czasem wydawało się, że nadal widzi swoją przyjaciółkę, ciągle młodą, jakby czas się dla niej zatrzymał.

Teraźniejszość, o której opowiadała Frankie, zwracając się do swojej dawnej przyjaciółki, przeplatała się z wpisami z pamiętnika Sophie, datowanymi na owe pamiętne lato, kilka tygodni przed tym, jak zaginęła. Z tych dwóch relacji wyłania się zupełnie inny obraz przyjaciółek, jakby Sophie i Frankie tak naprawdę się nie znały. Albo, jakby poznały siebie nawzajem lepiej, niż znały same siebie…

Oldcliffe w opowieściach Sophie jest pełnym życia, gorącym miasteczkiem, gdzie latem pojawiają się tłumy turystów. Frankie wróciła tu zimą, a miejsce robi na niej przygnębiające wrażenie, wprowadzając także czytelnika w atmosferę niepokoju. Szybko zapadający zmierzch, zimny wiatr wiejący od morza, puste uliczki. I wspomnienia, które przygniatają Frankie, nie dając jej spokojnie przespać nocy. Kobieta zaczyna bać się, że ktoś oprócz niej i Sophie może znać ich tragiczną tajemnicę. Ktoś widział, co zrobiły pewnej nocy. I chciał, by Frankie była tego świadoma.

Główna bohaterka powoli wpada w spiralę strachu. Kolejne spotkania ze znajomi z przeszłości epatują wrogością. Chęć ucieczki jest coraz silniejsza, lecz obiecała Danielowi, że mu pomoże. A dziewczyna, tak podobna do Sophie, znów pojawia się blisko niej. Przecież to niemożliwe! Czyżby Frankie ze strachu traciła zmysły?

Bałam się, że ta powieść będzie podobna do pierwszej książki Claire Douglas, że autorka wykorzysta te same chwyty, co poprzednio, bo niektóre sytuacje bardzo przypominały „Siostry”. Na szczęście „Ktokolwiek widział” okazała się być oryginalną historią. Podobał mi się sposób, w jaki były przedstawiane wydarzenia. Bohaterka o wielu obliczach. Tajemnice z przeszłości. Poczucie nieuchwytnego, lecz czającego się w powietrzu zagrożenia. To wszystko podane  w tak przyjemnej do czytania formie, że książkę pochłaniałam w błyskawicznym tempie. „Ktokolwiek widział” to świetny thriller psychologiczny, autorka pokazała, że nie trzeba seryjnego mordercy czy bestialskich zabójstw, by stworzyć mroczną atmosferę. A do tego ten nieprzewidywalny finał powieści! Takiego rozwiązania się nie spodziewałam!

13329528_1189860821058919_5529769885576498415_oRecenzja dla portalu DużeKa

Claire Douglas „Ktokolwiek widział”

„Local Girl Missing” – tłumaczenie: Katarzyna Rosłan
Wydawnictwo W.A.B.
Data premiery: 05.07.2017
Liczba stron: 416
ocena: 8/10 (rewelacyjna)