Wojtek Miłoszewski „Inwazja”

inwazjaCzujecie się bezpiecznie w naszym kraju? Zastanawialiście kiedyś, jakbyście się czuli, gdyby przyszło Wam żyć podczas ostatniej wojny?Albo jak wyglądałaby wojna w dzisiejszych czasach w Waszych miastach?

Wystarczyła iskra, by  od zawsze napięte stosunki między Polską a Rosją zmieniły się w inwazję na nasz kraj. Każdy próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Michał próbował wraz z rodziną przedostać się z Katowic do centrum Polski. Danuta pomagała ojcu w jego coraz bardziej podejrzanych interesach. Roman starał się być jak najlepszym dowódcą dla swoich żołnierzy. Tymczasem wróg nieustannie napierał na Polskę…

Wojtek Miłoszewski (tak, tak, brat Zygmunta) przedstawił niepokojącą wizję Polski, Europy i reszty świata. Obnażył słabości polskiej polityki, bezlitośnie i odważnie kpiąc z ludzi, którzy aktualnie nami rządzą. Choć wyolbrzymiał wady, udało mu się uchwycić cechy charakterystyczne naszego narodu, tę dumę podszytą kompleksami, która sprawia, że chcemy uchodzić za lepszych od innych nacji. Świat przedstawiony w książce wydawał się niezwykle realny, a przedstawiony scenariusz bardzo prawdopodobny i jestem skłonna uwierzyć, że historia mogłaby się potoczyć w ten sposób.

W wojennej powieści, wśród ludności przerażonej atakiem, głodem i brakiem zasięgu w telefonie, nie mogło zabraknąć prawdziwego bohatera, dającego nadzieję na pokonanie wroga. Porucznik Roman Gurski zdawał się mieć wprost niewiarygodne szczęście, mimo niesprzyjających warunków i wielu niebezpieczeństw, niczym heros ze wszystkich potyczek wychodził niepokonany. Jak czterej pancerni (i pies) potrafił wyjątkowym sprytem i szczyptą szczęścia zadać nieprzyjacielowi poważne straty.

Michał był nauczycielem, teraz szukał pracy i zastanawiał się, jak utrzyma rodzinę, za co zapłaci kolejną ratę kredytu za mieszkanie. Problemy codziennego życia nagle przestały mieć znaczenie, gdy nalot na Katowice zniszczył część miasta. Od tej pory zmieniła się perspektywa, z jaką patrzył na świat, zaczęły się liczyć podstawowe potrzeby: zjeść, przespać się, przeżyć. Odkrywał, że nowa rzeczywistość zmienia jego charakter, że to, co kiedyś nie przeszłoby mu przez myśl, stało się nową potrzebą. Ludzie dobrzy odkrywali swoje ciemne strony. Ludzie źli stawali się jeszcze gorsi. Niektórzy chcieli po prostu przeżyć, inni wzbogacić się na tym podstawowym pragnieniu. Czy koniec wojny przyniesie z powrotem stary porządek, czy może zmiany, które zaszły w społeczeństwie, są już nieodwracalne?

Mimo tej katastroficznej wizji, autorowi udało się zachować lekkie pióro i oprócz wstrząsających wydarzeń, wprowadził trochę humoru i stworzył niezwykle interesującą historię obnażającą najlepsze i najgorsze cechy ludzkich charakterów. Wojtek Miłoszewski lepiej niż brat trafił w mój literacki gust, zaskoczył mnie tym, jak potoczyła się ta historia, miałam nadzieję na inne rozwiązanie, choć przyznaję, że wizja autora okazała się bardziej spójna. „Inwazja” powinna być przestrogą, przypomnieniem, że pokój nie jest nam dany raz na zawsze, a poczucie bezpieczeństwa być może jest tylko iluzją.

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu W.A.B.

Wojtek Miłoszewski „Inwazja”

Wydawnictwo: W.A.B.
Data premiery: 06.06.2017
Liczba stron: 511
ocena: 7/10 (bardzo dobra)

a

a

Ostatnie recenzje:

żerca