Wojciech Bauer „Pora chudych myszy”

Pora chudych myszyWyobraźcie sobie ciemność tak nieprzeniknioną, że jest Wam bez różnicy, czy otworzycie, czy zamkniecie oczy. Wyobraźcie sobie, że jesteście kilkaset metrów pod ziemią, całkowicie zdani na łaskę urządzeń i czuwających nad nimi ludzi. Dobrze się domyśliliście, jesteście na kopalni, głęboko pod ziemią. Nadal brak Wam wrażeń? W takim razie poznajcie najnowszą powieść Wojciecha Bauera – „Pora chudych myszy”.

France nie było łatwo dostać pracę na kopalni pod ziemią, dlatego teraz, na samotnym niedzielnym obchodzie nie zamierzała przejmować się irracjonalnym lękiem, niepokojącym uczuciem, że nie jest sama…

Zwłoki dziewczyny znaleziono kilka godzin później, wywołując lawinę domysłów i niedowierzanie wśród górników. Zabił ktoś z nich? To niedorzeczne! Pod ziemię zjechał ktoś obcy? Tym bardziej nie do przyjęcia! Nakonieczny, były esbek, a obecnie detektyw i szef małego biura ochrony, przyglądał się temu z dystansem, miał własne problemy, zresztą z niechęcią wspominał czasy, gdy sam zjeżdżał pod ziemię. Za to z chęcią odnawiał sowicie podlewaną znajomość z dawnym przyjacielem, a obecnym dyrektorem kopalni. Nie spodziewał się, że los przewiduje dla niego nagły zwrot akcji…

Jak wiele znacie książek, których akcja toczy się na kopalni? Ja jedną, „Łysek z pokładu Idy”. Dlatego, już tylko z tego jednego powodu, „Pora chudych myszy” zasługuje na uwagę czytelników. Do tego dodajmy zabójstwa w tak hermetycznym, zdawałoby się, środowisku i otrzymujemy niepokojący thriller, przy którym trudno bawić się w jakiekolwiek snucie domysłów – i tak nie ma szans na odgadnięcie zamysłu autora. Nietypowy bohater to kolejny atut tej powieści. Nakonieczny kiedyś był po tej złej, bardziej wpływowej stronie. I choć zasługiwał na pochwały przełożonych, narobił sobie wielu wrogów. Obecnie, w swojej szerokiej działalności gospodarczej zajmuje się również ściąganiem długów. Walczy głównie z problemami zdrowotnymi, czemu nie służą częste pobicia fundowane mu przez niezadowolonych dłużników jego klientów. W ten sposób poznał swojego najnowszego zleceniodawcę, dzięki któremu dostał najbardziej wartościowe i najbardziej niebezpieczne zadanie z jakim zdarzyło mu się zmierzyć w długiej karierze. Czy taki przegrany jak on, ma jeszcze szansę odegrać się na życiu?

Przy czytaniu na pewno zwrócicie uwagę na język powieści. Autorowi udało się w dialogach uchwycić melodyjną śląską gwarę, często specyficzną, techniczną, a potem jakby nigdy nic wracać do oficjalnej polszczyzny. Mieszkańcom Śląska, dzięki temu zabiegowi, dialogi będą brzmieć w uszach, jakby je słyszeli obok siebie.

„Pora chudych myszy” to mroczny thriller, zresztą niczego innego nie spodziewałam się po takim miejscu akcji. Ale jest w nim też inna ciemność, trochę metafizyczna, niewyjaśniona, sugerująca czyjąś skrytą obecność, wywołująca prymitywny lęk, który w jakimś stopniu udziela się również czytelnikowi. I to zakończenie, które nie miało prawa tak wyglądać, które poddaje w wątpliwość ludzkie osądy. Tu rozwiązanie nie zostaje nie zostaje podane na tacy, trzeba analizować, zastanowić się, w co jesteśmy skłonni uwierzyć. Ja dałam się porwać tej historii, a Wy dacie jej szansę?

Pora chudych myszyWojciech Bauer „Pora chudych myszy”

Wydawnictwo: Videograf
Data premiery: 16.03.2016
Liczba stron: 304
ocena: 8/10 (rewelacyjna)

a
Twórczość autora:
– Ayantiall
– Pora chudych myszy
– Spowiednik rzeczy
– Wieża życia
– Wszystkie nieba
– Zapach trzciny