Joanna Pypłacz – Krzyk Persefony

Joanna Pypłacz zadebiutowała na początku 2015 roku powieścią „August Nacht”. W swojej drugiej książce, zatytułowanej „Krzyk Persefony”, przenosi czytelnika do dziewiętnastowiecznego Krakowa i pokazuje, że nie wszystkie zdarzenia można zawsze logicznie wytłumaczyć i istnieją sfery naszej duszy, krzykpersefonyktóre odczuwają więcej, niż nam się wydaje.

Gertruda miała nadzieję, że dzięki małżeństwu z Wincentym uwolni się od wpływów zdziwaczałej ciotki, która opiekowała się nią od śmierci rodziców. Postanowiła zaryzykować i wyszła za mąż za mężczyznę, którego nie kochała i który już po pierwszym spotkaniu wydał się jej bezwzględny i odpychający. Nie pomyliła się w swojej ocenie, cierpiała, a gdy doszło do tragedii, dziewczynę zamknięto w szpitalu dla umysłowo chorych. Paradoksalnie dopiero tam po raz pierwszy od wielu lat poczuła się wolna. Odkrywała swój talent pisarski i uważnie obserwowała życie szpitalnej społeczności, pełne tłumionych emocji, żądz i duchów z przeszłości.

Pamiętacie grecki mit o Demeter, Persefonie i Hadesie? Szybko Wam przypomnę: Persefona była córką Demeter, porwaną przez Hadesa i uwięzioną w królestwie umarłych. Matka próbowała ją uratować, ostatecznie Persefona przez dziewięć miesięcy żyła na ziemi (i wtedy razem z nią żyła natura), a trzy miesiące z Hadesem. Gertruda czuła się jak uwięziona Persefona: najpierw tłamszona przez ciotkę, potem przez męża, czekała na moment, gdy wreszcie będzie mogła wziąć życie w swoje ręce. Delikatna i wrażliwa, obdarzona została bujną wyobraźnią, często zauważała szczegóły pomijane przez innych, co wykorzystywała w swoich pisarskich próbach. Powieść pełna była tragicznych postaci i ich bolesnych historii. Szpital położony był w okolicy, gdzie spoczywała para legendarnych kochanków, którzy dopiero po śmierci mogli być ciągle razem, miejsce zdawało się emanować dziwną, przygnębiającą aurą, jakby nikt nie mógł być tu szczęśliwy. Choć w tej powieści nie było upiorów, wampirów, czy innych straszydeł, autorka powoli tkała klimat grozy. Smutna okolica, opuszczone domy, wielki park, niedopowiedziane historie i szaleństwo leczonych pacjentów, stopniowo oddziaływały na wyobraźnię. Tu przeczucia miały wielką moc, podświadomość kierowała wyborami, a wyobraźnia czasem płatała figle. A nad tym wszystkim królowała miłość, zmienna i kapryśna, dając i odbierając nadzieję, popychając do nieprzemyślanych czynów. Niektórzy, jak piękna siostra Konstancja, ulegali jej, by potem uciec i porzucić uczucie, zanim ktoś zdąży to zrobić pierwszy. Inni znów kochali i choćby nie wiem co się działo, pozostawali wierni swoim wybrankom. Jedni i drudzy cierpieli.

Joanna Pypłacz stworzyła spójną historię z wieloma wątkami, które łączyła mała społeczność szpitala dla umysłowo chorych. Przy okazji pozwoliła poznać funkcjonowanie takiego miejsca, metody leczenia, niekoniecznie dające efekty, strach przed stosowaniem nowości. Tu chorobę psychiczną leczono lekarstwami, bardzo powoli i niechętnie zaczynając dostrzegać zalety terapii i rozmów z pacjentami. „Krzyk Persefony” to powieść o silnych uczuciach, miłości, cierpieniu, nienawiści, które kierowały ludzkim życiem, czyniąc z człowieka bezwolną kukłę, niebędącą w stanie okiełznać emocji. To także melancholijna opowieść o poszukiwaniu wolności i szczęścia. Autorka wprowadza czytelnika w melancholijny nastrój, pokazuje ciemną stronę ludzkiej duszy. Jeśli macie ochotę na niebanalną opowieść o smutnej miłości, doprawioną odrobiną metafizyki, sięgnijcie po „Krzyk Persefony”.

Recenzja dla portalu DużeKa.pl

IMG_20160128_213835

Książka bierze udział w wyzwaniu:
Kiedyś przeczytam

Książki autorki:
– August Nacht
– Krzyk Persefony

 Obserwujesz już mojego bloga?
Facebook | Bloglovin | Google+ | Instagram