Jakub Szamałek – Czytanie z kości

czytanie z kościLeochares, starożytny grecki detektyw, próbował odnaleźć się w życiu zwykłego rzemieślnika, pracującego bez narażania życia. Bogowie nie byli jednak dla niego łaskawi, mężczyzna popadł w długi, stracił wszystko, a na dodatek został skazany za napaść. Zrezygnowany, bez wsparcia rodziny, nie miał pomysłu na dalsze życie. I wtedy pojawił się Aranth, etruski książę, szukający pomocy przy ustaleniu zabójcy ojca. Obfita zapłata przekonała podstarzałego detektywa, że warto zaryzykować i jeszcze raz sprawdzić się w śledztwie.

Dwa i pól tysiąca lat później Inga, młoda polska archeolog z wykształcenia i powołania, wraz z panią naukowiec z angielskiego uniwersytetu, prowadzi badania nad szkieletem Uomo Misterioso, próbując odtworzyć historię jego życia i ustalić przyczynę śmierci.

„Czytanie z kości” to ostatnia część trylogii Jakuba Szamałka o Leocharesie, detektywie żyjącym w Starożytnej Grecji. Powieść czytałam bez znajomości poprzednich części, nie przeszkadzało to w śledzeniu fabuły, bowiem zagadka kryminalna dotyczyła wyłącznie aktualnej akcji. Główny bohater jest już podstarzały, znalazł sobie spokojniejsze zajęcie, które jednak nie daje mu satysfakcji i, co gorsza, pieniędzy. Z żoną już dawno przestał się dogadywać, syn wkrótce podrośnie, przestanie widzieć w ojcu bohatera i darzyć go miłością bezwarunkową. Kłopoty, w które wpadł, wydają się tylko uzupełnieniem smutnego losu. Nie dziwi zatem, że przyjmuje ofertę Arantha i wyrusza w długą podróż. Nie jest jednak, w tej samej formie, co kiedyś, często przecenia swoje możliwości. Jakub Szamałek stworzył nieprzeciętnego bohatera, który nie zawsze wygrywa, ma swoje słabości i dobrze je zna, a jedyną umiejętnością, która nie zanikła mu wraz z upływającym czasem, była zdolność do patrzenia na świat z dużą dozą ironii. Jego sarkastyczne uwagi nieustannie mnie bawiły.

Wokół krążył sędzia w śnieżnobiałej tunice z czerwoną lamówką i barwionych na niebiesko butach. Naprawdę lubią tu jaskrawe kolory, pomyślał Leochares, opierając się o barierkę. Szkoda, że jeszcze nie ma żółtej czapki. W różowe kropki.*

Choć akcja książki toczy się prawie dwa i pół tysiąca lat temu, autor zdecydował się na użycie współczesnego języka. Spodobał mi się ten zabieg, niektóre słowa zaskakiwały i śmieszyły w ustach starożytnego Greka, kojarzącego się zwykle z pełnymi dostojeństwa mądrościami filozofów. Dzięki żywemu językowi książkę czytało się szybko i bez problemu mogłam się skupić na pochłaniającej fabule.

Wątek śledztwa Leocharesa przeplatany jest ze współczesnym wątkiem Ingi, ale coś je łączy – zawsze przerywane są w przełomowych momentach, potęgując ciekawość. Jednak, o ile w przypadku Ingi, łatwo domyślić się, kim był zagadkowy Uomo Misterioso, tak śledztwo Leocharesa naprowadzało na różne motywy, sprawiając, że czasem gubiłam trop, choć prawie od początku miałam wytypowaną dwójkę podejrzanych. Autor zastosował nietypowy zabieg, pozwalając czytelnikowi na ostateczne rozwiązanie śledztwa (ale na tym skończę, by nie zdradzić zbyt wiele).

Książka Jakuba Szamałka to dobrze, choć odrobinę inaczej niż zazwyczaj, skonstruowany kryminał, w którym autor zabiera czytelnika w podróż do czasów starożytnych, pozwalając mu poznać z trochę innej strony zwyczaje wtedy żyjących ludzi, nie bojąc się pisać o sprawach przyziemnych. „Czytanie z kości” było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, z przyjemnością poznałam twórczość kolejnego polskiego pisarza kryminałów i dobrze spędziłam przy tym czas.

20160112_144743Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza oraz Business&Culture.

Książka bierze udział w wyzwaniach:
Klucznik 3. Co się odwlecze, to nie uciecze

Twórczość autora:
– seria z Leocharesem:
1. Kiedy Atena odwraca wzrok
2. Morze Niegościnne
3. Czytanie z kości
– Kim jest ślimak (współautorzy: K Bogucka, M.Pawłowska)

Obserwujesz już mojego bloga?
Facebook | Bloglovin | Google+ | Instagram

*str 158