Marcin Ciszewski – Mróz

Usiądź wygodnie. Otul się kocem, do ręki weź gorącą herbatę. Kominek z rozgrzewającym woskiem też się przyda. Ale nie myśl, że czeka Cię lektura lekkiej, kobiecej książki, reklamowanej, jako „idealna na jesień”. Nie! Przygotuj się na silny mróz, przenikający do szpiku kości i emocje, które rozpalą do czerwoności. Marcin Ciszewski w swoim zimowym kryminale „Mróz” wie, jak grać z czytelnikiem.

 

Za kilka dni Boże Narodzenie. Jakub Tyszkiewicz ze swoją grupą policjantów dostał zadanie: odnaleźć mordercę Wicherka. Najpierw znajdują pendrive, a na nim niepokojące prognozy meteorologiczne- za kilka dni nadejdzie gwałtowne ochłodzenie, katastrofa pogodowa, która przyniesie wiele ofiar. Czy raport Wicherka miał związek z jego zabójstwem? Dlaczego media milczą i nie ostrzegają przed ochłodzeniem?
Nagle grupa dochodzeniowa zostaje rozwiązana. Jednak policjanci nie przestają myśleć nad sprawą. Okazuje się, że pogoda to nie jedyny problem o zasięgu krajowym, równie poważny jest ten polityczny, do którego przyczynił się tajemniczy Strzelec. Kiedy zaczynają znikać osoby z ich najbliższego otoczenia, Tyszkiewicz wie, że musi wznowić śledztwo. Tylko nie spodziewa się, kto będzie chciał wspierać jego działania.
Opis fabuły brzmi może nieco enigmatycznie, nie chciałam zdradzać zbyt wiele szczegółów tej historii, ale zaufajcie mi – to kryminał, który warto przeczytać. Autor świetnie budował napięcie i urywał je, przechodząc do kolejnego wątku, pozostawiając mnie z wielkim znakiem zapytania, który często nie pozwalał odłożyć książki. Do końca nie odkrywał wszystkich kart, nie dawał pewności, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Stworzył bohaterów, którzy nie tylko byli świetnymi policjantami, ale także po prostu ludźmi. Ulegali emocjom, byli wrażliwi na cierpienia. Każda z postaci miała swój cel, konsekwentnie dążyła do jego realizacji, walcząc ze swoimi słabościami w coraz gorszych warunkach pogodowych, przy niewyobrażalnym mrozie.
Czytając opisy tej śnieżnej apokalipsy, zastanawiałam się, co ja bym zrobiła, gdzie szukała schronienia i cieszyłam się, że to tylko fikcja literacka. Która zresztą tak dobrze zadziałała na moją wyobraźnię, że nie żartowałam z tym kocem i herbatą, naprawdę były mi potrzebne.
„Było pusto. Miasto, o ile w prześwitach pomiędzy padającą skośnie zasłoną dało się cokolwiek zauważyć, wyglądało jak po przejściu moru. Pomimo tego, że była prawie dziesiąta rano, panował szarostalowy półmrok. Latarnie uliczne paliły się jeszcze, ale ich znaczenie sprowadzało się do czegoś w rodzaju latarni morskich – nie rozświetlały otoczenia, raczej tliły się jak żółtawe punkciki uszeregowane w prostą linię i wskazujące drogę.” (str 258)

Choć często wspominam, że lubię kryminały, dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że nigdy nie czytałam polskich, poza lekkimi Joanny Chmielewskiej. Cieszę się, że na pierwszy ogień wybrałam książkę Marcina Ciszewskiego (dzięki recenzjom Renaty na blogu Książkowe Czary-Mary, dziękuję:*). Spodobał mi się ten męski punkt widzenia, dużo działania, uczucie niepokoju, które wywoływała we mnie ta historia.Wątek polityczny – tak wiarygodny w świetle wydarzeń sprzed kilku lat. Jedynie zakończenie, po takim środku, wydało mi się zbyt spokojne, jak na moje pobudzone nerwy. Chciałam czegoś mocniejszego, chciałam jeszcze! Dlatego możecie być pewni, że na tym blogu znajdziecie w przyszłości recenzje innych książek tego autora:)

Książka bierze udział w wyzwaniach:

– Przeczytam tyle, ile mam wzrostu
Wszystkie okładki pochodzą ze strony LubimyCzytac,pl

Pozostałe książki autora:
– Gliniarz
– Kruger. Szakal (premiera w październiku)
– Major
Upał (Jakub Tyszkiewicz- tom 2)
Wiatr (Jakub Tyszkiewicz- tom 3)
– www.1939.com.pl
– www.1940.waw.pl
– www.ru2012.pl